Nikogo więc nie powinno dziwić, że poseł Dominik Tarczyński do wykwintnego obiadu w eleganckim bistro nieopodal Sejmu, gdzie wyszukane spaghetti kosztuje prawie 30 zł, a lampka wina kolejne 15 zł, zasiadł z partyjną koleżanką i rzeczniczką PIS Anitą Czerwińską (49 l.) w pomiętej koszulce i krótkich spodenkach. Ktoś inny może by się krygował, że to nieelegancko jeść łapczywie makaron, pluć na swego rozmówcę i kłaść nogi na sąsiednim krzesełku, ale nie poseł poseł Tarczyński, który jest wyjątkowo wyluzowany. Konserwatyści może by się nawet oburzali, że przy damie nie wypada odbierać telefonu i prowadzić rozmowy z pełną jedzenia buzią, ale co ma zrobić zapracowany polityk, gdy wyborcy dzwonią nawet podczas obiadu?
- Ania jest moją przyjaciółką i w wolnym czasie czujemy się bardzo dobrze w swojej obecności, wszystkie konwenanse zostawiamy w miejscu pracy – przekonywał nas poseł Tarczyński.
Sergiusz Trzeciak (43 l.), ekspert od wizerunku:
Jeżeli polityk jest w miejscu publicznym, to powinien się pilnować, jak się zachowuje i jakie gesty wykonuje. Nawet jeżeli jest to spotkanie nieformalne, musi liczyć się z tym, że jest obserwowany przez osoby trzecie i jego zachowanie będzie komentowane.