"Super Express": - Panie pułkowniku, czy zapis z czarnej skrzynki potwierdza opinię o błędach pilotów?
Płk Piotr Łukaszewicz: - Nie mogę roztrząsać o czyjejkolwiek winie czy błędzie. Z zapisów jednoznacznie wynika, że załoga miała pełną świadomość wysokości oraz warunków atmosferycznych. Decyzję o lądowaniu podjęła świadomie.
- Zapis wskazuje, że piloci odliczali aż do wysokości 20 metrów i nie poderwali maszyny w górę. Pomimo sygnałów TAWS. I wiedzy, że rosyjski samolot nie wylądował przed nimi, po dwóch nieudanych próbach.
- To, dlaczego nie zdecydowali się poderwać w górę, pozostaje największą zagadką. Przy tej widoczności! Proszę także zwrócić uwagę na szybkość zejścia do lądowania. Z 200 do 100 metrów zeszli w 9 sekund. Co najmniej dwukrotnie za szybko. Kolejne 50 metrów w 4 sekundy. To bardzo dziwne. To było zdecydowane przekroczenie warunków granicznych.
- Do bezwzględnego przerwania zniżania lotu wezwali też Rosjanie z wieży komunikatem "horyzont 101"...
- Tak, ale zrobili to zdecydowanie za późno, na wysokości 50 metrów. To błąd wieży, bo powinni już przy 100 metrach. Do wyjaśnienia sytuacji potrzebujemy kompilacji trzech zapisów: rozmów w kabinie - które właśnie poznaliśmy, parametrów lotu i korespondencji na wieży kontrolnej rosyjskiego lotniska. No i wyczyszczenia nieczytelnych zapisów. Wszystkie te elementy zostały już przekazane stronie polskiej.
- Rosyjscy śledczy nie podjęli wątku błędu wieży.
- Kontrolerzy lotniska zdecydowanie przekroczyli swoje kompetencje. Nie podjęli decyzji o zamknięciu lotniska opierając się na wiedzy na temat warunków pogodowych i urządzeń, którymi dysponują. Zamiast tego zastanawiali się, jak obejść decyzję o zamknięciu. Zdecydowanie powinni się zachować inaczej.
- Czy załoga mogła znajdować się pod presją gen. Błasika bądź prezydenta?
- Ze stenogramu to nie wynika. Nie ma takiej wymiany uwag załogi. Owszem, dyrektor Kazana po informacji o warunkach atmosferycznych przychodzi z odpowiedzią, że "na razie nie ma decyzji, co dalej robić". Nie wiemy jednak, czy czekano na opinię prezydenta co do lądowania - co byłoby dziwne. Czy czekano np. na decyzję, które z lotnisk rezerwowych: Witebsk czy Mińsk.
- Pojawia się też zapis czytania karty lotu. Generał Błasik zapoznaje się z nią bądź coś tłumaczył
- Chodzi o listę czynności niezbędnych do lądowania. Dziwne byłoby to, gdyby odczytywał ją gen. Błasik. Być może powiedział coś podczas jej odczytywania, być może wyjaśniał coś z listy komuś z pasażerów. Komuś, kto w tej fazie lotu i przy takiej pogodzie nie powinien się tam znaleźć, nawet w samolotach VIP-ów.
Płk pilot Piotr Łukaszewicz
Ekspert ds. lotnictwa, były szef oddziału szkolenia pilotów Dowództwa Sił Powietrznych