"Super Express": - Co jest godne pochwały w rządach Donalda Tuska?
Jan Wróbel: - Czasem jest tak, że mamy jakąś władzę przez kilka lat po to, żeby tylko raz zrobiła coś dobrze. I to też trzeba zapisać na plus. Obecna władza niewątpliwie zachowała wielki spokój w czasie kryzysu finansowego. Nie poszła w stronę rozwiązań, które - z bardzo mizernym skutkiem - próbowało wprowadzić wiele bogatszych od nas zachodnich państw. Powściągliwość ministra Jacka Rostowskiego to być może jedyny powód, dla którego warto było znosić rządy Platformy Obywatelskiej.
- Nic więcej dobrego już się nie da wycisnąć z tego tysiąca dni?
- Jeszcze dwa drobiazgi. Pierwszy to przystąpienie do likwidacji tego absolutnego absurdu, jakim w systemie szkolnym było powtarzanie w gimnazjum i w liceum tego samego programu - czyli wprowadzenie tzw. szkoły cztery plus dwa. Ta reforma czekała dziesięć lat. Na szczęście rząd Platformy zdobył się na odwagę wprowadzenia jej w życie. To jest plus świadczący o tym, że w każdej władzy da się znaleźć ludzi roztropnych, którzy swoje pięć minut wykorzystują dla dobrej sprawy. Sukcesem tego rządu jest także to, że cały czas mamy tego samego premiera, który łączy zaskakującą popularność ze sprawowaniem realnego przywództwa nad swoją partią polityczną i nad parlamentem. To się Polakom należało - stabilna władza z premierem, który da się lubić.
Jan Wróbel
Publicysta "Wprost", dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie