Jarosław Kaczyński

i

Autor: AP Jarosław Kaczyński

Dla PiS nie ma już nadziei? "Na ich miejscu bym się tak nie cieszył z sondaży" - mówi prof. Dudek

2020-12-16 7:34

Poparcie sondażowe dla PiS wraca do normy. Partia Kaczyńskiego kryzys ma już za sobą? Prof. Antoni Dudek mówi, że PiS zyskuje, bo udało mu się wyciszyć spory o aborcję i Unię Europejską. Ostrzega jednak, że to krótkotrwały spokój. "Oba tematy na razie straciły swoją temperaturę, choć na pewno prędzej czy później wrócą. Kiedy znów staną się one przedmiotem gorącej debaty i PiS znów zacznie tracić. Partia Jarosława Kaczyńskiego chwilowo zyskuje przez zamrożenie problemów, ale przecież to nie oznacza, że ona znikają zupełnie. Dlatego na miejscu polityków PiS nie cieszyłbym się aż tak bardzo. Niemniej, w tym wszystkim jest też oczywiście słabość opozycji" - mówi politolog z UKSW.

„Super Express”: - Jeszcze miesiąc temu, spadające dramatycznie sondaże dla PiS były dowodem na początek końca tej formacji u władzy. Okazuje się, że plotki o śmierci PiS były przesadzone, bo powoli wraca ono do stabilnego 40-proc. poparcia. Co się takiego stało, że władza odzyskuje wigor?

prof. Antoni Dudek: - Poczekajmy na kolejne sondaże, by zobaczyć, czy rzeczywiście PiS udało się odzyskać to, co od końca października stracił. Ja mam jednak wrażenie, że część wyborców na trwałe odeszła od tej partii, choć nie wykluczam, że będą to straty mniejsze niż się jeszcze jakiś czas temu mogło wydawać. A co się stało? Najkrócej mówiąc, wyciszenie najgłośniejszych sporów.

- Aborcja?

- Nie tylko, bo też konflikt z Unią Europejskiej. Oba tematy na razie straciły swoją temperaturę, choć na pewno prędzej czy później wrócą. Opublikowanie wyroku TK ws. aborcji na pewno sprawi, że ta kwestia powróci. Tak samo, jak odroczona sprawa UE. Kiedy znów staną się one przedmiotem gorącej debaty i PiS znów zacznie tracić. Partia Jarosława Kaczyńskiego chwilowo zyskuje przez zamrożenie problemów, ale przecież to nie oznacza, że ona znikają zupełnie. Dlatego na miejscu polityków PiS nie cieszyłbym się aż tak bardzo. Niemniej, w tym wszystkim jest też oczywiście słabość opozycji.

- No właśnie. Kiedy PiS spadało poparcie, nie zyskiwała opozycja, ale „partia niezdecydowanych”. Oni, zawiedzeni brakiem oferty ze strony opozycji, po prostu wrócili do warunkowego popierania PiS?

- To prawda, choć trzeba zauważyć, że trochę zyskał na spadku PiS Szymon Hołownia. Mam wrażenie, że ta grupa wyborców PiS, która już do tej partii nie wróci, przerzuci swoje poparcie właśnie na Hołownię. Pozostałe partie są już po prostu zużyte, dla wielu Polaków mało atrakcyjne. Są już na scenie politycznej długo, a w przypadku PO i PSL mają za sobą rządy, które PiS i propaganda rządowa, nieustannie Polakom obrzydza i skutecznie odstrasza od popierania ich. Dlatego dziś to Polska 2050 Hołowni wydaje się najgroźniejszą formacją dla PiS.

- W styczniu PO zapowiada jednak kolejne nowe otwarcie, nowy program, nowe pomysły. Myśli pan, że uda im wykrzesać z siebie na tyle atrakcyjną ofertę, że przekonają kogoś więcej niż swój żelazny elektorat?

- Podejrzewam, że PO bardzo trudno będzie przebić próg 30 proc. poparcia. To, jednak, jak będzie wyglądać przyszłość tego ugrupowania, w dużej mierze będzie uzależniona nawet nie od własnych pomysłów na siebie, a od tego, jak rozwijać się będzie ruch Hołowni. Albo będzie on stabilnie kroczył w górę i PO już nic nie pomoże, albo zacznie się wypalać i Platforma przeczeka Hołownię, tak jak swego czasu przeczekała Nowoczesną Ryszarda Petru.

- Platforma nie bardzo ma wpływ na to, co się z nią stanie?

- Tak, moim zdaniem, tutaj mniej zależy od samej PO. Jest to partia zużyta i wypalona, a ruchu liftingowe, o których pan wspomniał, niewiele jej pomogą. Będą je robili dokładnie ci sami ludzie, którzy do tej pory bezskutecznie próbowali odbudować Platformę. Uważam, że może liczyć tylko na to, że tak jak kiedyś Petru wywrócił się o wyprawę do Portugalii, tak Hołownia zrobi jakiś błąd lub po prostu znudzi się polityką, która wymaga cierpliwości liczonej w latach a nie miesiącach i Polska 2050 się rozsypie. Wtedy wyborcy, którzy nie będą możliwości głosowania na Hołownię wrócą do Platformy.

- Jak pan sądzi, jak mogą potoczyć się losy ruchu Hołowni?

- Nic nie jest przesądzone. Za dwa lata równie dobrze może już go nie być, jak może być wtedy silniejszy od Platformy. Który scenariusz okaże się tym obowiązującym, będzie zależało od tego, czy będą mieli jakieś nowe pomysły, których na razie Hołownia nie ma, nowych ludzi, których Hołownia przyciągnie. Problemem dla niego jest też długi dystans, który musi przemierzyć do kolejnych wyborów parlamentarnych. W przeciwieństwie do wcześniejszych nowych bytów politycznych, Polska 2050 nie ukonstytuowała się tuż przed wyborami, ale krótko po nich. To może być przeszkodą. Choć, wziąwszy pod uwagę napięcia w obozie Zjednoczonej Prawicy, nie wykluczam, że do urn możemy pójść znacznie wcześniej, na czym Hołownia by zapewne skorzystał.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Nasi Partnerzy polecają