"Musimy rozliczyć się z własną historią, stawić czoła prawdzie" - Pasikowskiemu wtórował Dariusz Jabłoński, producent. Dla niego zasadnicze pytanie brzmi: "Nie mówić i zapomnieć czy rozliczyć się, grzebiąc w ranach?". Odpowiedź jest prosta: rozliczyć, zdenazyfikować. Tylko że ta zasada działa jedynie w przypadku faktycznych i wyimaginowanych morderstw Polaków na Żydach. Nie działa w ogóle, gdy Polaków mordowali komuniści, w tym komuniści żydowskiego pochodzenia. Wtedy pojawiają się głosy: zostawmy przeszłość historykom i to tym jedynie słusznym, nie z IPN-u. Albo jeszcze częściej: patrzmy w przyszłość.
Jeszcze dalej poszedł Paweł Edelman. Operator "Pokłosia" chciałby, "żeby wiedza o tych potwornych wydarzeniach sprzed lat była początkiem zbiorowej terapii". Ale przecież przymusowe leczenie już przechodziliśmy - zostało zwieńczone przeprosinami Kwaśniewskiego. A ja bym wolał terapię patriotyczną. Ta przydałaby się szczególnie tym, którzy wciskając nam grzechy, przemilczają lub opluwają naszą historię heroiczną.
Wspaniały, poruszający film - ocenił AndrzejWajda, a Bogdan Zdrojewski pochwalił "odwagę podjęcia trudnego tematu". O odwadze i to dużej mówił też Roman Polański. To denazyfikatorzy kultury. Ale są jeszcze denazyfikatorzy nauki. Dla dr. Krzysztofa Persaka z IPN film "jest ekranizacją rzeczywistości". A to że nazistami byli nie Polacy, tylko Niemcy, że Polacy byli pod butem nazistowskiego, czyli niemieckiego okupanta i mordowali z jego inspiracji - nie szkodzi. Jeśli fakty przeczą tezie, tym gorzej dla nich. A o wcześniejszej kolaboracji Żydów z Sowietami przeciwko Polakom w ogóle zapomnijmy. Fakty te przypomniał Czesław Bielecki. To paradoks dzisiejszych czasów, że kłamstwa salonu musi demaskować - jak sam siebie określa - Polski Żyd.
Ale "Pokłosie" to nie tylko "ekranizacja rzeczywistości" sprzed 70 lat. Akcja rozgrywa się też we współczesnej Polsce. W 2000 roku. To wtedy Polacy-naziści krzyżują na drzwiach od stodoły człowieka za jego prożydowskość. Uspokoił mnie dopiero Maciej Stuhr, sugerując, że zbrodniczość dzisiejszych Polaków - moja i mojego ojca nie jest czymś wyjątkowym. Że nazizm to nie tylko PiS, Solidarni 2010, ONR czy Młodzież Wszechpolska. Że zawsze tacy byliśmy. Bo już w 1920 roku zgładziliśmy tysiące sowieckich jeńców. A kilka wieków wcześniej - pod Cedynią przywiązywaliśmy dzieci jako tarcze. Problem w tym, że nie pod Cedynią, a pod Głogowem, i to nie my przywiązywaliśmy, tylko Niemcy nas. Ale co tam fakty. Trzeba nas zdenazyfikować.