Prof. Andrzej Zybertowicz

i

Autor: archiwum se.pl

Andrzej Zybertowicz: Demonstracja pokazała, że nie trzeba się bać PiS

2012-10-01 19:12

Marsz Solidarności, PiS i widzów TV Trwam komentuje prof. Andrzej Zybertowicz

"Super Express": - Był pan na sobotniej demonstracji?

Prof. Andrzej Zybertowicz: - Tak, z dwóch powodów. Jako badacz nastrojów społecznych oraz ktoś, kto solidaryzuje się z przekazem tego przedsięwzięcia.

- Co to był za przekaz? Chodziło o uwolnienie TV Trwam, obalenie rządu, pokaz siły prawicy?

- O to wszystko naraz i o coś jeszcze. Obserwowałem reakcje ludzi i pytałem ich, po co przyszli. Jedna pani lekarka powiedział mi, że ma dość tego całego dziadostwa w Polsce. Bo gdyby ludzie akceptowali rząd i chodziło tylko o brak koncesji dla TV Trwam, to manifestacja byłaby o wiele mniej liczna. Ale ludzie są wkurzeni na rażącą niekompetencję i manipulacje rządzących. Nie patrzą na ten wiec tylko pod kątem PiS, ojca Rydzyka czy nawet prawicy. Patrzą pod kątem Polski, w której na co dzień żyją i zmagają się z problemami. I mają dość. Proces budzenia się Polski ruszył.

- No właśnie, ile osób ostatecznie przyszło? Szacunki wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy osób!

- Nie przesadzajmy. Gdyby przyszło 200 tysięcy, to miasto byłoby w większym stopniu sparaliżowane. Ale bez wątpienia zebrało się nadzwyczaj wiele osób z całego kraju, zróżnicowanych wiekowo i zawodowo. Dla mnie jednak najciekawsze było to, kto na tę demonstrację nie przyszedł. Bo nawet jeśli było nas ponad 100 tysięcy, to i tak jesteśmy mniejszością. A kluczem do przełamania barier rozwojowych Polski jest przekonanie tej milczącej większości, że nie musi się nas bać.

- A dlaczego miałaby się bać?

- W dawnych epokach władza chciała, by społeczeństwo się jej bało, a dziś rządzący Polską chcą, by lud bał się PiS. Jeśli jako szeroko rozumiany obóz patriotyczny będziemy się niemądrze komunikowali z częścią społeczeństwa, która odwraca się od polityki, to każda taka manifestacja będzie prezentowana w mediach selektywnie. Tak, by pokazać rzekomy potencjał agresji i gniewu na polskiej prawicy.

- I w sobotę udało wam się przekonać tych niezdecydowanych?

- Jeszcze nie. Ale jeśli ktoś tam był, to widział, że dominowały pozytywne emocje. Wśród tych, którzy nie przyłączyli się do demonstracji, nieliczne były twarze okazujące niesmak i wrogość. Widziałem albo zainteresowanie, albo zdystansowaną i życzliwą obserwację. To bardzo ważne. Bo jeśli kryzys gospodarczy się pogłębi, to kluczowe dla utrzymania władzy będzie zarządzanie niepokojem społecznym. Platforma chciałaby powiedzieć, że nawet jak rządzi na pół gwizdka, to i tak jest lepsza od PiS. Bo gdy ten dorwie się do władzy, to dopiero wióry polecą... Sobotnia demonstracja pokazała, że tak być nie musi.

- Pokazała też, że dziś polską prawicą rządzi triumwirat - Kaczyński, o. Rydzyk, Duda. A może nawet już nie w tej kolejności?

- Niewątpliwie to oni są liderami prawicy. Ale żaden z nich sam nie dzierży rządu dusz i nie jest w stanie ściągnąć tak wielkiej grupy ludzi. Muszą iść razem. Myślę jednak, że łatwiej sobie poradzi Kaczyński bez Dudy niż Duda bez Kaczyńskiego. Oddziały przewodniczącego "S" są istotne w rachubie prezesa PiS, ale polityczna dźwignia Kaczyńskiego jest Dudzie jeszcze bardziej niezbędna, by móc chronić program związkowy.

Prof. Andrzej Zybertowicz

Socjolog, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Nasi Partnerzy polecają