W rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes Polskiego Koncernu Naftowego Orlen oznajmił, że nie ma zamiaru konfrontować się z mediami w sprawie niejasności wokół swojego majątku. - To nie ring. Jestem prezesem poważnej spółki i nie mam zamiaru odpowiadać na brednie niektórych osób. Mogę tłumaczyć się organom ścigania, akcjonariuszom, ale nie będę urządzać konferencji tylko dlatego, że któreś z mediów coś o mnie napisze – stwierdził Daniel Obajtek. Jednocześnie dodał, że „nie ma żadnej afery”, a całe zamieszanie wokół jego osoby zostało wykreowane przez „Gazetę Wyborczą”. Co więcej, według niego publikacje prasowe na jego temat to atak – "zlecenie z zewnątrz". – Przeciętny Polak, nawet nie zwolennik PiS, czytając wiecznie to samo, widzi, że to jest zlecenie – oznajmił. – Jestem chyba najbardziej „prześwietlonym” człowiekiem w Polsce. Kontrola, która była prowadzona od końca 2011 r. przez CBA, skończyła się umorzeniem prokuratury w 2013 r. Sprawdzono wszystkie moje akty notarialne, przesłuchano wszystkich ludzi, z którymi spisałem akty notarialne, zweryfikowano konta 15 lat do tyłu. Sprawdzono moją najbliższą rodzinę – z moim bratem, mamą, tatą... nie tylko przez CBA, nie tylko przez prokuraturę, ale i UKS. Nie postawiono mi żadnych zarzutów. Jako jedyny w Polsce prezes spółki giełdowej ujawniłem cały swój majątek od 1998 r. wraz z PIT-ami i aktami notarialnymi – dodawał. Obajtek przyznał też szczerze, że czuje się mocno niekomfortowo z tą sytuacją! – Jeżeli ktoś w kogoś uderza przez czterdzieści dni z rzędu, to jest to zaplanowane zlecenie. Czuję się zagrożony – zaskakująco oznajmił.
- Cała akcja ma dotyczyć nie tylko zniszczenia mnie, ale też uniemożliwienia sfinalizowania procesu przejęć i koncentracji – dodał jeszcze prezes Orlenu, ale nie wskazał konkretnie, kto miałby być zleceniodawcą wspomnianych ataków. Dopytywany, czy zamierza zrezygnować, odpowiedział, że ma do przeprowadzenia potężne fuzje i zamierza je dokończyć. – Nie cofnę się ani kroku. Zwłaszcza pod wpływem pełnych manipulacji i kłamstw publikacji w niektórych mediach. Niech publikują dalej, mnie już to nie rusza – zapowiedział stanowczo.
Zobacz także: Limuzyna Antoniego Macierewicza w szalonym rajdzie po ulicach Warszawy! [WIDEO]
Obajtek był też pytany o to, czy pomógł zawodowo wielu osobom z PiS. Prezes Orlenu podkreślił, że dobiera ludzi na zasadach merytorycznych. – Jako prezes odpowiadam za ten biznes i mam również prawo dobrać sobie na stanowiska kierownicze ludzi, do których mam zaufanie. W obozie PiS również są takie osoby. W przeciwieństwie do ludzi Platformy nie jestem hipokrytą. Czy za poprzedniej ekipy rządzącej nie zatrudniano osób związanych z parlamentarzystami PO czy PSL? Zapewniam, że nie złamano żadnej procedury w rekrutacji, a o tym, że zatrudniono ludzi o dobrych kwalifikacjach świadczą wyniki firmy – powiedział.
Daniel Obajtek szczerze przyznał, że premier Beata Szydło poprosiła go o pomoc w sprawie jej syna, który pracuje w jednej z firm, których Obajtek jest udziałowcem. - I bardzo dobrze, że tam pracuje. Zachowałem się jak człowiek – stwierdził Obajtek. - Pani premier prosiła mnie o pomoc, nie będąc już premierem, żeby było jasne. Proszę wybaczyć, ale to są prywatne sprawy. A w każdym szanującym się państwie ci ludzie, którzy o tym napisali, powinni mieć wilczy bilet ze strony opinii publicznej. W tej sprawie tak samo jak ja zachowałby się każdy przyzwoity człowiek. Nie boję się powiedzieć, że mu pomogłem. Nie mam nic więcej do dodania - stanowczo oznajmił.
Sprawdź także: Zdjęcia Ewy Kopacz z prosektorium w Moskwie. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej oburzone
Obajtek w rozmowie przyznał też, jak wyglądają jego relacje z Jarosławem Kaczyńskim. Okazuje się, że prezes PiS udziela mu wsparcia od wielu lat. - Wspierał mnie już w czasach, kiedy byłem wójtem, wiedząc, że jestem niesłusznie atakowany. Doskonale wszystko wiedział. Wspiera, bo wie, że prowadzę ważne projekty, od których realizacji zależy dalszy rozwój Orlenu, polskiej gospodarki i bezpieczeństwo energetyczne kraju. Co niektórzy liczyli, że mnie wymiotą w ciągu pięciu dni, ale to się nie uda (…) Mam do przeprowadzenia potężne fuzje i przeprowadzę je. Nie cofnę się ani kroku. Zwłaszcza pod wpływem pełnych manipulacji i kłamstw publikacji w niektórych mediach. Niech publikują dalej, mnie już to nie rusza – wspominał.