Inni to bagatelizują, a nawet krytykują grzebanie w nadgarstku Nowaka obciążonym zegarkiem Ulysee Nardin za ponad 30 tys. złotych. Minister w Polsce zarabia około 14 tys. złotych plus premia od premiera. Tak więc zaledwie trzymiesięczne pobory wystarczą, by kupić markowy zegarek. Warunek jest jeden, że w tym czasie minister i jego rodzina nie ponoszą kosztów utrzymania.
Tak oszczędzający członek rządu winien z dumą wpisać do swojej deklaracji majątkowej luksusowy owoc wstrzemięźliwości. Minister Nowak w nawale pracy zapomniał o tym, choć już rok temu dziennikarz "SE" pytał go o wartość drogiego zegarka. Na szczęście inni, wierni partii i rządowi dziennikarze nie pytają o takie drobiazgi. Tym dzielnym rządowym zuchom sen z powiek spędza problem, kto poinformował antyrządową prasę o kolekcji zegarków Sławka Nowaka. Pytają, choć odpowiedź jest oczywiście znana, czy nie jest to krecia robota przeciwnika Tuska, Schetyny. Rządowi żurnaliści martwią się, że w Platformie zaczęła się wojna na tak zwane haki. A to może degringoler le ministere, czyli spowodować upadek rządu, jak elegancko nazywają to Francuzi.
Jak wiadomo, dla rządowych pismaków nie ma życia poza PO. Zwalczając tych, którzy ujawniają przekręty władzy, walczą o swoje przetrwanie. Tak było za PRL, kiedy Tumanowicz, Falska, Urban et consortes do końca bronili partii i rządu, co nakazywał im instynkt samozachowawczy. Dziś, kiedy degrengolada rządzących jest podobna jak w PRL, obrońcy chorego systemu zachowują się jak pismaki mafii. Przypominam, jaka jest różnica między mną a wariatem. Co prawda tylko wariat, według opinii rządowych mediów, może się czepiać przekrętów władzy. Normalny inaczej obywatel III RP nie powinien być informowany o korupcji rządzących, nepotyzmie i degrengoladzie struktur państwa. Dziś, kiedy może dojść do władzy PiS, stoimy przed poważniejszym problemem, który w pytaniu w sobotniej gazecie zawarł Adam Michnik. "Czy zagraża nam faszyzm?" - pyta największy autorytet oralny. Zastanawiam się, jako zapluty karzeł reakcji, smagany biczem słów redaktora, do jakiego skłębienia myśli może doprowadzić się człowiek, który na swoich steranych plecach dźwiga honor Kiszczaka i Jaruzelskiego. Stajesz się tym, z czym walczysz, ostrzegał Carl Jung. Michnik jest jak PRL, z którym walczył. Z niezwykłym zaangażowaniem i poświęceniem rozwiązuje problemy, które sam stworzył w swojej głowie. A pytanie, czy zagraża nam faszyzm, stawia się, by unieważnić inne istotniejsze pytania.
Czy grozi nam degrengoladyzm? Otóż nie, bo degrengoladę już mamy we wszystkich sferach życia i w głowach tych, którzy tropią zagrożenie faszyzmem.