Sławomir Jastrzębowski: Czy naród śląski przyjmie upalonych?

2011-04-05 4:06

Maestrią manipulacji jest doprowadzenie publiki do stanu wściekłości i erupcji nienawiści, mimo że publika nie wie, o co chodzi. Sterowanie negatywnymi emocjami tłumu jest tym skuteczniejsze, że tłum wpuszczony w ten sposób w maliny, jeśli już uświadomi sobie swoje głupawe położenie, usilnie będzie starać się znaleźć jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie swojego wcześniejszego umysłowego upadku. Krótko mówiąc, publika nienawidzi tym bardziej, im bardziej nie wie, o co chodzi. A o co chodzi? O Śląsk. O Śląsk chodzi.

Śląsk to Polska, a Ślązacy to Polacy. Dumni, twardzi, ciężko pracujący. Polacy jak się patrzy. Byli Polakami, o Polskę walczyli z bronią w ręku, za Polską głosowali. Ale to nie znaczy, że jest coś takiego, jak naród śląski, bo czegoś takiego nie ma i kropka. Czy takie stwierdzenie w jakikolwiek sposób ubliża Ślązakom? Nie. Przy całej dumie i odrębności związanej z językiem, tradycją, obyczajami i historią Śląska to jest ważna, bardzo ważna część Polski. Koniec i kropka.

Reszta jest mąceniem. Dzieleniem włosa na czworo. Szukaniem okazji do dokopania wrogom politycznym. Nagłaśniane na cały kraj pensjonarskich wypowiedzi zwolenników marihuany dotyczących przynależności do narodu śląskiego trzeba traktować tak jak na to zasługują, czyli nijak. Jeżeli na przykład zwolennik ziela robiącego z mózgu melasę bardzo samozwańczo chciałby przynależeć do narodu śląskiego, to wypadałoby zapytać Ślązaków, czy upalonych przyjmują. Bo mnie się Ślązacy kojarzą z trzeźwymi antygogusiami...