Po tym, jak Sejm w poniedziałek 11 grudnia, zdecydował, że to szef PO powinien zostać premierem, doszło do rozmowy między prezydentem Andrzejem Dudą i Donaldem Tuskiem. Panowie przeprowadzili prawie godzinną rozmowę, ale po wyjściu z niej nie komentowali sprawy. Dopiero następnego dnia Andrzej Duda przyznał, o czym była rozmowa: - Umówiliśmy się na jutro, na godz. 9 rano, na zaprzysiężenie rządu, aby umożliwić rządowi jak najszybsze, jak najsprawniejsze funkcjonowanie. Premier Tusk powiedział, że chce zdążyć na spotkanie ws. Bałkanów zaplanowane już jutro południu i później na dalsze obrady Rady Europejskiej. Powiedziałem, że dostosujemy godzinę, by mógł zdążyć załatwić wszystkie sprawy rządowe na miejscu, które trzeba załatwić w pierwszym inauguracyjnym dniu działania rządu, a następnie by mógł się spokojnie udać, by prowadzić sprawy państwowe - mówił wówczas Duda, co wskazywało na dobre nastawienie. Także w czasie zaprzysiężenia prezydent Duda podkreślał, że liczy na współpracę z gabinetem Tuska i rozmowę.
Teraz na temat rozmowy Dudy z Tuskiem zabrał głos prezydencki współpracownik, szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. W rozmowie z Polsat News przyznał, że była to rozmowa w cztery oczy i nie wie o niej wszystkiego. Podkreślił jednak, że była to z pewnością dobra rozmowa. Czy politycy są ze sobą po imieniu i przeszli na "ty"? - Nie przeszli. Myślę, że tak będzie lepiej. To jest prezydent z premierem - zaznaczył Mastalerek.
Szef gabinetu prezydenta został też zapytany o to, jak ocenia przyszłą współpracę premiera i prezydenta:- Prezydenta Dudę cechuje konsekwencja w działaniu, to jak będzie wyglądała współpraca między prezydentem a rządem w dużej mierze zależy od Donalda Tuska i rządu. Ja myślę, że raz będzie się pracowało lepiej, a raz gorzej - przyznał prezydencki współpracownik.