Rada Medyczna przy premierze, która doradzała w sprawach związanych z walką z koronawirusem, uszczupliła się aż o 13 członków, którzy w piątek, 14 stycznia zrezygnowali z zasiadania w Radzie. W poniedziałek, 17 stycznia "Dziennik Gazeta Prawna" ujawniła kulisy sprawy. W rozmowie z gazetą członkowie, którzy zrezygnowali, wprost powiedzieli, dlaczego tak postąpili. - Nie chcemy autoryzować kolejnych zgonów - to słowa, które z ust kilku członków padać miały najczęściej, czytamy w gazecie. Ci, którzy odeszli, zarzucają rządowi "hipokryzję, brak sprawczości" podaje "DGP". Jak się okazuje, dla jednej z osób kroplą, która przelała czarę goryczy, była sytuacja , w której premier, dziękując za wszelkie rady miał przyznać wprost, że "on i minister by się chętnie do nich stosowali, ale nie mogą" czytamy na łamach gazety. Inny rozmówca "DGP" dodaje, że władza już od wakacji znała prognozy dotyczące postępowania koronawirusa, a mimo to nie podjęto konkretnych działań. Kolejny rozmówca mówi jasno: - Było wiadomo, że będą umierać ludzie i że dotknie to 70-80-latków. To ich dotyczą nadmiarowe zgony. Rząd dobrze znał te analizy. I znał konsekwencje braku działania. Co konkretnie doradzali członkowie Rady? M.in. szczepienia obowiązkowe dla pewnych grup zawodowych, czyli np. nauczycieli, ale też wprowadzenie ustawy pozwalającej pracodawcy na sprawdzenie, czy pracownicy są zabezpieczeni pod kątem epidemicznym.
Wpływ na decyzje miały mieć też w pewnym stopniu ostatnie wydarzenia, czyli m.in. sprawa kurator Barbary Nowak, a także niedawne spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z posłami uważanymi za "antyszczepionkowców".