Jarosław Kaczyński zawsze miał słabość do kotów. Najdłużej, bo 12 lat, w willi prezesa mieszkał Alik. Odszedł po długiej chorobie w 2011 r. Smutek polityka jednak nie trwał długo, w domu na Żoliborzu pojawiła się bowiem Fiona, kotka, którą sprezentował Kaczyńskiemu brat zmarłej prezydentowej Marii Kaczyńskiej (?67 l.), Konrad Mackiewicz. Od kilku miesięcy, co ujawniamy jako pierwsi, były premier ma też drugiego kota, Czarusia. A w okolicach domu pojawia się również rudy Feliks.
- Od kilku miesięcy w domu mam dwa koty. Kotkę Fionę i kota Czarusia. Tego drugiego znaleźli moi ochroniarze i przynieśli do mnie. I tak już zostało. No i przychodzi do nas rudy kot Feliks. Wcześniej, jak nie było Czarusia, zaglądał do mnie i wchodził na posesję. Teraz wszystko się zmieniło. Czaruś nie dopuszcza Feliksa zbyt blisko domu. Robi się zły, najeżony, odpędza Feliksa. Jednak to nie Czaruś rządzi w domu, ale Fiona. To ona ma pierwszeństwo w przebywaniu w pokoju - mówi nam Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS wyznał nam, że Fiona to najdziwniejszy kot, jakiego spotkał. - Zawsze stawiam jej dwie miski z wodą. Jedną na podłodze, a drugą na zmywarce. Fiona ma zwyczaj wylewać z nich wodę na podłogę. Kiedy z kolei nalewam wodę z kranu, wskakuje na zlewozmywak i zaczyna atakować łapką strumień wody, próbując pić w ten sposób. Ona co noc wręcz domaga się, bym bawił się z nią winogronami. Rzuca się za nimi w szalonym pędzie i... przynosi je grzecznie w zębach. Po prostu aportuje. Jeśli któregoś wieczora zapomnę się z nią w ten sposób pobawić, zaczyna wrzeszczeć, dobija się do mojego pokoju, po prostu nie daje mi spokoju. Dopiero kiedy zmęczy się aportowaniem, idzie spać - mówi Jarosław Kaczyński.
ZOBACZ: Macierewicz uczci poznański Czerwiec'1956 żołnierzami, ale stawia warunek