Zbigniew Girzyński

i

Autor: archiwum se.pl

Czemu część PiS nie chciała ks. Isakowicza-Zaleskiego w komisji? „Księża biskupi prosili”

2020-07-21 8:40

W przypadku księży pedofilów mamy do czynienia z krzywdą wobec ludzi świeckich, najczęściej dzieci i młodzieży. Z przestępstwami ludzi niewierzących, którzy do seminariów wstępowali tylko po to, by ukryć swoje, nieakceptowalne społecznie skłonności. I pedofilię trzeba wypalić do spodu, niezależnie od tego ilu księży usunie się z kapłaństwa i ilu biskupów kryjących przestępstwo straci swoje stanowisko – z dr hab. Zbigniewem Girzyńskim, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Przemysław Harczuk.

”Super Express”: – Wywołał pan prawdziwą burzę, mówiąc o naciskach ze strony episkopatu na Prawo i Sprawiedliwość, w sprawie głosowania nad kandydaturą księdza Isakowicza-Zaleskiego do komisji zajmującej się pedofilii?

Dr hab. Zbigniew Girzyński – Moje słowa zostały nieco przekręcone – mówiłem o prośbach, ze strony kościelnej, nie naciskach. To pewna różnica. Ale faktycznie – księża biskupi prosili o to, by Prawo i Sprawiedliwość nie popierało kandydatury księdza Isakowicza-Zaleskiego. Ja ją poparłem, ponieważ uważam, że ten kapłan doskonale sprawdziłby się w komisji zajmującej się przypadkami pedofilii. Jest bezkompromisowy i uczciwy. Niestety, za odrzuceniem kandydatury głosowały kluby lewicy i Koalicji Obywatelskiej, a więc ugrupowań, mających usta pełne frazesów o zwalczaniu pedofilii. Księdza poparły PSL-Koalicja Polska, Konfederacja i część posłów PiS…

– Mniejsza część. Dlaczego większość pana kolegów nie poparła kandydatury księdza?

– Były tu dwa powody. Po pierwsze – wcześniej Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło już swoich, naprawdę dobrych kandydatów. Drugim powodem było działanie hierarchii kościelnej – najpierw były próby wpłynięcia na samego księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, by wycofał swoją kandydaturę. Gdy się nie udało, hierarchowie zwrócili się do naszych polityków.

– Czy takie działanie nie szkodzi jednak zarówno partii rządzącej, jak i Kościołowi?

 – Przypomina się trochę sprawa z lustracją duchownych kilkanaście lat temu. Z tym, że sprawy obyczajowe szkodzą Kościołowi bardziej. Dlatego, że wtedy dotyczyło to konkretnej grupy księży, którzy współpracowali z SB. I wiadomo było, że chodzi o ludzi w określonym wieku, którzy niebawem przestaną mieć wpływ na sprawy Kościoła. Po drugie, ludzie ci jeśli komuś szkodzili, to zazwyczaj innym księżom, na których donosili. A więc można stwierdzić, że była to wewnętrzna sprawa Kościoła. Tu mamy do czynienia z krzywdą wobec ludzi świeckich, najczęściej dzieci i młodzieży. Mamy do czynienia z przestępstwami ludzi niewierzących, którzy do seminariów wstępowali tylko po to, by ukryć swoje, nieakceptowalne społecznie skłonności. I pedofilię trzeba wypalić do spodu, niezależnie od tego ilu księży usunie się z kapłaństwa i ilu biskupów kryjących przestępstwo straci swoje stanowisko.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj