"Super Express": - Po zamachu w Londynie politycy PiS wiele mówią o swoich zasługach dla bezpieczeństwa Polski. Pański kolega partyjny Michał Wójcik przekonuje, że gdyby nie Jarosław Kaczyński, to moglibyśmy mieć takie same obrazki w Polsce. Rzeczywiście prezes PiS jest główną zaporą przed falą terroryzmu?
Ryszard Czarnecki: - Jarosław Kaczyński jest konsekwentny. Od kilku lat mówi "stop" dla muzułmańskich imigrantów. W Sejmie mówił o gettach islamskich w Szwecji, za co był bardzo krytykowany. Choć potem okazało się, że miał rację, bo nie ma tygodnia, żeby w Europie Zachodniej nie dochodziło do zamachów lub nie wyłapywano niedoszłych zamachowców. W związku z tym tylko polityka "nie" dla imigrantów islamskich może zwiększyć bezpieczeństwo Polaków.
- Nawet PiS musi wiedzieć, że zamachów nie ma w Polsce ze względu na półperyferyjny charakter naszego kraju, który nie jest atrakcyjny dla terrorystów. To, że nie ma uchodźców z krajów muzułmańskich i zabraniamy im przyjeżdżać, niewiele zmienia.
- Unia Europejska chce nas na siłę "uszczęśliwić" imigrantami, na co nie ma naszej zgody. Owszem, imigranci nie garną się do Polski z prostego powodu - zasiłki dla imigrantów są dużo mniejsze niż w Europie Zachodniej, a po drugie wolą jechać do swoich. Przecież mamy milionowe wspólnoty muzułmańskie w takich krajach, jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania. Poza tym im więcej będzie imigrantów, tym statystycznie większa możliwość, że część z nich się zradykalizuje i zacznie podkładać bomby. Mówimy o opcji zerowej, czyli żadnych imigrantów z krajów muzułmańskich.
- Rząd może ich nie przyjmować, ale Polska jest w strefie Schengen i możliwość przekraczania granic jest niezwykle prosta. A przecież Niemcy, Czechy, Słowacja czy Litwa przyjmują uchodźców w ramach mechanizmu relokacji. Jeśli ktoś z nich miał plan dokonać zamachu w Polsce, mógłby łatwo tu dotrzeć.
- Zgódźmy się co do tezy, że im więcej muzułmańskich imigrantów, tym większe zagrożenie terrorystyczne. Wiadomo, że nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale im więcej ich więcej, tym większe szanse, że posłucha radykalnych imamów i zacznie się wysadzać. Oczywiście, możliwość, o której pan mówi, że ktoś o złych zamiarach zechce przyjechać do Polski, istnieją. Mówimy natomiast o zwiększaniu bezpieczeństwa, a przyjęcie przymusowych uchodźców w liczbie 12 tys. osób - bo na to zgodził się rząd Ewy Kopacz - oznacza, że przy akcji łączenia rodzin i dużej dzietności mielibyśmy wkrótce 80-90 tys. imigrantów.
- Już pomijam, że w 38-milionowym kraju byłoby to 0,2 proc. populacji, czyli nadal margines, ale te opowieści o "demograficznym dżihadzie", w których lubuje się prawica, to zwykła bajka. Dzietność muzułmańskich kobiet urodzonych już w Europie niewiele różni się tej rdzennych mieszkanek Starego Kontynentu.
- Nie chciałbym tego sprawdzać na żywym organizmie Polski. Niech kraje Europy Zachodniej sprawdzają, czy muzułmanki w drugim pokoleniu mają tyle samo dzieci, co Europejki. Mogę sobie za to wyobrazić sytuację, że ktoś np. z Syrii przyjeżdża do Polski na studia, żeni się z Polką i mają razem dzieci. To rzecz dość oczywista. Przymusowe przyjmowanie uchodźców jest wykluczone.
- No dobrze, ale w Polsce mieszkają już napływowi muzułmanie. Co z nimi? Też uważacie ich za niebezpiecznych? Skoro opcja zerowa, to może chcecie wyrzucić ich z kraju?
- Opcja zerowa dotyczy przymusowych uchodźców, których chce nam narzucić Unia. Jeśli chodzi o tych muzułmanów, którzy już w Polsce są, na pewno wyciągniemy wnioski z doświadczeń innych krajów i nie dopuścimy do sytuacji, że radykalni imamowie będą nakręcą spiralę nienawiści wobec chrześcijan. Mogę sobie wyobrazić natychmiastową deportację radykałów, którzy w Polsce się znajdą. Nawet jeśli będą tylko przejazdem.
- Prezes PiS ma prosty plan walki z terroryzmem: Europa powinna odrzucić polityczną poprawność i wstać z kolan.
- Jesteśmy w szponach politycznej poprawności, skoro brytyjska policja po zamachach, w których giną ludzie, używa zwrotu: "incydent terrorystyczny"...
- Angielskie słowo "incident", którego używa brytyjska policja w kontekście zamachów, oznacza "brutalne wydarzenie takie jak atak, napaść". To definicja słownika oxfordzkiego.
- Będę krytykował niemiecką policję, że nabiera wody w usta, bo niemieccy politycy zabraniają mówić o gwałtach muzułmanów na niemieckich kobietach. Będę krytykował brytyjską policją, ponieważ na skutek polecenia brytyjskich władz nie informuje o zamachach terrorystycznych, ale próbuje minimalizować ich skalę i udaje, że nie wie, iż za zamachem stoją terroryści islamscy. Przedstawiciele policji na Zachodzie uważają, żeby nie podać rasy czy wyznania przestępców. To chowanie głowy w piasek.
- To nieprawda. Owszem, dokąd nie mają pewności, kto stoi za zamachem, nie podają tego, ale kiedy już ustalą tożsamość sprawcy, nikt tych informacji nie ukrywa.
- Policja zwykle mówi, że to muzułmanie, kiedy ISIS przyznaje się do zamachu. Jest to polityczna poprawność. Donald Trump miał rację, diagnozując, że jest to zmora Ameryki. W Europie jest podobnie. My się na polityczną poprawność nie zgodzimy i będziemy mówić, że terroryzm islamski jest po części efektem bardzo liberalnej polityki imigracyjnej. Za cudze błędy płacić nie będziemy.
- A co z Europą na kolanach? To islamscy terroryści ją na te kolana rzucili? Bo wie pan, kiedy po Europie szalały ETA, IRA oraz lewackie bojówki terrorystyczne, zamachów było znacznie więcej niż obecnie i jakoś nie zniszczyło do naszego kontynentu. Opowieści o Europie na kolanach, która dodatkowo ma popełniać samobójstwo kulturowe, nie są przesadzone?
- To zupełnie inny terroryzm. ETA walczyła z państwem hiszpańskim. IRA z brytyjską okupacją Irlandii Północnej. Było to wymierzone w konkretne państwa, konkretne rządy. Terroryzm muzułmański jest wymierzony w cywilizację zachodnią, cywilizację chrześcijańską. To ta zasadnicza różnica.
Zobacz także: Marek Król komentuje: Widelcem w terrorystów