„Super Express”: – Jedni politycy PiS mówią, że Donald Tusk nie ma szans na drugą kadencję w roli szefa Rady Europejskiej, drudzy – że być może
ma. Premier Beata Szydło stwierdziła, że na tę decyzję jest jeszcze czas.
Ryszard Czarnecki: – Jeżeli Donald Tusk chce poparcia przez Polskę, to musi się wycofać ze swoich skandalicznych deklaracji. Mówię o poparciu przez niego propozycji karania Polski drakońskimi sumami ćwierć miliona euro za każdego nieprzyjętego imigranta z kwot, które byłyby rozdzielane przez Brukselę. Przemnóżmy te ćwierć miliona euro przez 11 tysięcy imigrantów... Przecież to jakieś absurdalne sumy. Jeżeli tej opinii nie zmieni, to o poparciu nie ma mowy. Zmieni swoje podejście w tej sprawie, to pogadamy.
– Jego wcześniejsza obecność w Polsce byłaby na rękę PiS lub opozycji?
– Nie rozpatruję tego w ten sposób.
– Trochę pan musi, bo zakładam, że wolałby pan, żeby Polską rządził PiS, a nie opozycja.
– Tak, ale jako Polak jestem też zainteresowany, żeby międzynarodowych stanowisk nie pełnili ludzie popierający karanie swojej własnej ojczyzny. Odnośnie do spraw polskich, to Donald Tusk, pełniąc funkcję w Radzie Europejskiej, powinien eksponować neutralność. Tymczasem w ostatnich tygodniach stał się stroną sporu politycznego w Polsce. Rzecznikiem opozycji.
– Przymierza się do powrotu?
– Być może wie, że nie będzie kandydatem na drugą kadencję, bo w strukturach europejskich nastąpi targ między socjalistami i chadekami. I w miejsce szefa europarlamentu Schultza wskoczy ktoś z chadecji, a stanowisko Tuska przypadnie komuś z socjalistów.
– Z wczorajszego wywiadu z Tuskiem w „Polityce” przebija raczej niechęć do powrotu. I sugestia, że PiS nie odważy się teraz szarżować przeciwko niemu.
– To nie jest kwestia szarży, ale uzależnienia stanowiska rządu od tego, jak zachowuje się sam Tusk.
– Wyobraża pan sobie wybranie go na szefa Rady przy sprzeciwie Polski?
– Nie chcę spekulować, do decyzji jest jeszcze dużo czasu.
– Większość wyborców PiS oceniała Tuska jako premiera źle lub bardzo źle. Czy jako politycy PiS nie powinniście być konsekwentni i mówić, że go nie poprzecie, bo to szkodnik?
– Zajmuję się polityką międzynarodową, a nie badaniem nastrojów naszego elektoratu. I odpowiadając za polską rację stanu, muszę podkreślić, że
mówienie o decyzjach w tej sprawie już dziś jest zdecydowanie przedwczesne.
Zobacz także: Dimitrij Babicz: NATO jest tak dobrowolne jak sowiecki kołchoz