"Super Express": - Prezes Kaczyński chce obniżki pensji polityków. Po kieszeni dostaną nie tylko parlamentarzyści, ale także samorządowcy. To dobrze?
Tadeusz Cymański: - Decyzja prezesa jest reakcją na atmosferę, jaka powstała przy okazji przyznawania tych nieszczęsnych premii ministerialnych. Prezes bardzo wyraźnie powiedział, że to odpowiedź na oczekiwania społeczne.
- W rozmowie z portalem wPolityce.pl Jarosław Kaczyński stwierdził, że chciał, aby była premier Beata Szydło, mówiąc w Sejmie o premiach, "pokazała pazurki". Jakiś czas później zmienia zdanie, negując pomysły premii ministerialnych. Jak to wyjaśnić?
- Trzeba być precyzyjnym. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego przyznanie premii nie było aż takim skandalem. Najważniejsza jest jednak ocena obywateli, którzy jasno określili, jak na to patrzą.
- Spodziewa się pan dyscypliny partyjnej podczas głosowania nad pomysłem prezesa Kaczyńskiego?
- Jestem przekonany, że znakomita większość będzie głosowała za przyjęciem tej koncepcji. Zobaczymy jednak, jak zachowa się opozycja, która jak dotąd bardzo nas krytykuje. Czas pokaże, czy nas poprą.
- Obniżanie pensji wszystkim wydaje się dość ryzykowne. Odpowiedzialność zbiorowa za wybryki polityków PiS z nagrodami to dobry pomysł?
- Oczywiście we wszystkim musi być jakaś logika. Jeżeli chcemy, aby było dobrze, to musimy wyważyć proporcje. Inaczej zarabia minister, a inaczej burmistrz małego miasta. Na pewno nie jest to głos przeciw komukolwiek.
- Beata Mazurek stwierdziła, że nie sądzi, iż po decyzji o przekazaniu przez ministrów premii na rzecz Caritasu jakikolwiek polityk PiS "jest niezadowolony". Doprawdy?
- Przyjmuję tę decyzję ze zrozumieniem.
- Czy zrozumieć oznacza zaakceptować?
- Tak. Jedność utrzymania obozu jest ważniejsza od innych rzeczy.