Express Biedrzyckiej

Co zrobić ze zbożem z Ukrainy? Były premier ma konkretne rozwiązanie!

2024-03-01 8:25

Włodzimierz Cimoszewicz, eurodeputowany, były premier w rozmowie z Kamilą Biedrzycką o sprawach rolnictwa. Jak ocenił: - Tę nadwyżkę zboża trzeba wywieźć i z Polski i z Europy i trzeba ją dostarczyć do tych regionów świata, którym brakuje żywności. Unię Europejską na to stać i mam nadzieję, że przy obecnym zrozumieniu i przychylności Komisji Europejskiej do obecnego polskiego rządu, będzie się można w tej sprawie porozumieć

Super Express: Masowe protesty rolników są obecnie dla Unii Europejskiej sytuacją krytyczną czy raczej widzi pan tu inspirację z zewnątrz, nieprzypadkowo akurat niespełna 100 dni przed wyborami do europarlamentu?

Włodzimierz Cimoszewicz: To nie jest pierwszy i najważniejszy problem, bo tym jest zagrożenie ze strony Rosji w związku z prowadzoną wojną na Ukrainie, ale oczywiście politycy nie mogą go lekceważyć. Wydaje mi się jednak, że w przypadku naszego kraju przyczyny protestów są najpoważniejsze. Myślę o tym nadmiarze ukraińskiego zboża, które do nas trafiło, nawiasem mówiąc bez jakiejkolwiek reakcji poprzedniego rządu, kiedy na te reakcje był czas. Zaskakujące natomiast jest to, że mimo rozmaitych żądań i deklarowanych przyczyn tych protestów, wszystkie one mają miejsce mniej więcej w tym samym czasie i przyjmują bardzo radykalną formę. (…) To przygnębiające, bo widać, że siły porządkowe państw demokratycznych nie są przygotowane do radzenia sobie z takimi sytuacjami. Sam się zastanawiałem czy to nie świadczy o jakimś jednym źródle inspiracji. Ona oczywiście nie polega na wymyślaniu całkiem nowych problemów, tylko na wykorzystywaniu istniejących napięć w taki sposób, żeby zamiast spokojnie rozmawiać o poważnych sprawach, dochodziło do wręcz siłowych konfliktów lub paraliżu niektórych miast czy nawet państw.

- Pana zdaniem te protesty mogą w jakiś zasadniczy sposób wpłynąć na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, które są dziś - według wielu – najważniejsze od lat?

- Odsetek osób zajmujących się rolnictwem i z niego żyjących jest w większości państw europejskich bardzo niski. W państwach wysokorozwiniętych to są 2-3 proc. pracujących osób. Jednocześnie nie jest to więc duży odsetek wyborców.

- Ale tu wchodzi w grę destabilizacja i poczucie chaosu.

- Ta radykalna forma protestów, czasem starcia z policją, przerażające i przygnębiające obrazki w mediach oczywiście wpływa na nastroje w szerszej skali. Wielu ludzi tego wszystkiego nie chce, wielu jest rozczarowanych bezradnością państwa, wielu – nie rozumiejąc o co chodzi – czasem popiera te protesty bezkrytycznie i dlatego mogą występować przeciwko swoim dotychczasowym rządom. To oczywiście może przybierać formę takiego, a nie innego, głosowania w eurowyborach. Sondaże opinii publicznej robione m.in. przez Europejską Radę ds. Stosunków Międzynarodowych od dosyć dawna sygnalizują, że europejska prawica i skrajna prawica nieco się po tych wyborach umocnią, a ugrupowania proeuropejskie i demokratyczne mogą zmniejszyć swoją większość w PE o kilka punktów procentowych, a dziś ona wynosi ok. 60 proc. Pojawiają się więc rozważania czy centroprawicowa Europejska Partia Ludowa nie będzie odczuwała pokusy współpracy nie tyle z liberałami, Zielonymi czy socjaldemokratami, ale z europejską prawicą. To rzeczywiście miałoby istotny wpływ na to co będzie popierał Parlament Europejski i przeciwko czemu będzie występował.

- Wspomniał pan, że to właśnie polscy rolnicy mają najwięcej powodów do walki o swoje sprawy, bo tu dochodzi tzw. „kwestia ukraińska”. Sprawa nabrzmiała do tego stopnia, że postanowił się nią zająć osobiście premier Donald Tusk, który w Warszawie spotkał się z protestującymi rolnikami. Pana zdaniem uda mu się rozbroić tę bombę?

- Mam nadzieję, bo o poważnych problemach trzeba rozmawiać, a nie blokować szosy, granice czy mosty. Rozumiem, że polscy rolnicy mają najsilniej uzasadniony powód do protestowania, choć chyba nie do aż tak dramatycznego w formie, bowiem do żniw, kiedy problem rzeczywiście może eksplodować, mamy kilka miesięcy. On pojawił się w ubiegłym roku, ponieważ potrzebna decyzja ułatwiająca Ukrainie sprzedaż jej produktów rolnych – pamiętajmy, że to państwo prowadzi okropnie kosztowną pod każdym względem wojnę i nie ma pieniędzy – nie została wystarczająco głęboko przemyślana. Ukraińskie zboże miało być przewiezione w tranzycie przez Polskę do innych części świata, ale niestety duża jego część u nas została. Dlaczego wtedy nie zrobiono czegoś takiego, co proponował choćby wówczas opozycyjny PSL, jak kaucja tranzytowa wpłacana przy wwozie i wypłacana przy wywozie tego zboża z Polski. Dlaczego tego nie robiono?

- Pewnie dlatego, że wielu na tym zarobiło. Na liście ma się znajdować około 570 takich firm.

- Tak. Ta lista powinna być publiczna. (…) Warto ustalić w jaki sposób te firmy mogły dokonywać takich transakcji i w jaki sposób to wszystko się odbywało. Czy rzeczywiście żadne władze państwowe nie były informowane o tym co się dzieje na rynku? A może te firmy miały jakiś specyficznie przychylny klimat do robienia takich interesów?

- A jaką pan ma teorię w tej sprawie?

- Taką, że albo był całkowity bałagan i niekompetencja rządzących, którzy nie doceniali, lekceważyli, nie wiedzieli jak się zachować, albo też, że zarobiły firmy, które miały jakieś personalne związki z ludźmi wpływowymi w państwowej władzy. To trzeba wyjaśnić, bo my jako obywatele nic nie wiemy. To jest bez wątpienia problem, który trzeba rozwiązać, ale tego nie da się zrobić bez pomocy Unii Europejskiej.

- Dlaczego?

- Dlatego że tę nadwyżkę zboża trzeba wywieźć i z Polski i z Europy i trzeba ją dostarczyć do tych regionów świata, którym brakuje żywności. Unię Europejską na to stać i mam nadzieję, że przy obecnym zrozumieniu i przychylności Komisji Europejskiej do obecnego polskiego rządu, będzie się można w tej sprawie porozumieć. Chciałbym jednak podkreślić, że rozumiejąc ten konkretny powód niezadowolenia rolników jestem zdecydowanym przeciwnikiem innych postulatów przez nich podnoszonych. Np. sprzeciw wobec Zielonego Ładu. To jest absurdalne! Zielony Ład, intensywnie wprowadzany i lansowany przez Unię Europejską ma służyć całej planecie, wszystkim Europejczykom, naszemu zdrowiu. Ale jednocześnie też – i mówię to jako rolnik, który przez lata prowadził własne gospodarstwo – ma służyć rolnikom. Jestem zdumiony, że oni nie rozumieją przyczyn, dla których co roku powtarza się, np. w Polsce, susza, która wynika z obniżenia wód gruntowych. (…) Trzeba zrozumieć, że założenia Zielonego Ładu mają służyć rolnictwu i będą się bardzo przyczyniały do poprawy sytuacji. Protestujących przeciw temu rolników kompletnie nie rozumiem. Albo oni są wprowadzani w błąd, albo zupełnie nie rozumieją o co tutaj chodzi.

Rozmawiała Kamila Biedrzycka

Sonda
Popierasz protesty rolników?