Beata Szydło gościła w Sandomierzu, gdzie spotkała się z rolnikami z województwa świętokrzyskiego i z Lubelszczyzny. Była premier dostała smakowity prezent. W koszu dla niej znalazły się produkty z sadów i żywność wytworzona w lokalnych gospodarstwach. Było miło, ale nagle padło trudne pytanie. -Ile pieniędzy wydała Pani na żywność bezpośrednio od rolników w ramach sprzedaży bezpośredniej? - zapytał rolnik z powiatu sandomierskiego Grzegorz Skurski. - Bezpośrednio od rolnika, na targu, tak? Niewiele, bo nie mam czasu - odparła Szydło. Jak opisuje portal echodnia.eu, jej odpowiedź wywołała zawód rolników. - To jak to ma się do przepisów? Sama władza nie kupuje bezpośrednio od rolnika? Jaki to przykład? - denerwował się rolnik. Mimo wszystko na spotkaniu dominowała przyjemna atmosfera. Szydło przy okazji miała okazję skosztować kromkę chleba z pysznym dżemikiem.
ZOBACZ TAKŻE: Dobierają się do Szydło, wypytują o szczegóły. Sprawa jest poważna