Wałęsa posłuchał się PiS

i

Autor: MARCIN GADOMSKI/ SUPER EXPRESS

Co wie LECH WAŁĘSA, a czego MY nie wiemy? Zagubieni w czasoprzestrzeni

2020-12-27 19:45

B. prezydent RP, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, doctor honoris causa wielu zacnych uczelni i etc. etc. lubi zaskakiwać. W 2019 r. obwieścił, że „Ja mam swoje UFO, mój punkt widzenia, nie naukowy, nie książkowy, tylko mój. I ja go przy okazji pewnych zdarzeń jako moje UFO przedstawiłem”. W niedzielę (27 grudnia) na swoim profilu facebookowym zamieścił wpis o tajemniczym locie Santiago 513. Z adnotacji wynika, że nie jest przekonany albo... jest przekonany, że samolot mógł wylądować po… 35 latach od startu.

„Nie wierzę czy ktoś mnie przekona”pisze Lech Wałęsa. Jako, że emerytowany polityk jest znany z bardzo dowolnego podejścia do interpunkcji i ortografii, jego wpis mógł mieć i taką formę: „Nie, wierzę, czy ktoś mnie przekona?”. Nie wiadomo więc, czy noblistę trzeba przekonać do uwierzenia w tajemniczy lot, czy też do porzucenia wiary w to niezwykłe wydarzenie. Kto sobie chce zobaczyć filmik wskazany przez pana Wałęsę, niech go zobaczy. Komu się nie chce go oglądać, wyjaśniamy, w czym rzecz. W skrócie: 4 września 1954 r. samolot Santiago Airlines Flight 513 odleciał z Aachen w zachodnich Niemczech do Porto Alegre w Brazylii. Miał wylądować po 18 godzinach, a ostatecznie w porcie docelowym znalazł się jakoby po 35 latach, 12 października 1989 r. Z szkieletami pasażerów na pokładzie.

„Panie prezydencie proszę nie oglądać takich filmików, niedługo zacznie pan oglądać już legendarne "filmy pseudonaukowe z żółtymi napisami", Łatwo wtedy uwierzyć we wszystko co jest na filmiku. Niech Pan lepiej wyłączy komputer i polecam wyjść na świeże powietrze” - radzi fejsbukowicz prezydentowi Wałęsie. Również spieszymy z wyjaśnieniem, które albo utwierdzi polityka, że samolot Santiago Airlines Flight 513, to pic na wodę i fotomontaż, albo też wyprowadzi go w wiary w to wydarzenie. Tę historyjkę wymyślił sobie dziennik „Weekly World News”, a że w owym czasie o Internecie i mediach społecznościowych nie było mowy, to i zweryfikować tę opowieść było trudno. Tym trudniej, że sama zaczęła, jak to się powiada, żyć własnym życiem.

Lech Wałęsa swoje poglądy na temat istnienia kosmitów, obcych, czy jak ich tam zwał, po raz pierwszy ujawnił publicznie w marcu 2019 r. podczas spotkania w Krośnie ze swoim zwolennikami. „Na innych galaktykach są (cywilizacje) na trzy razy wyższym poziomie rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżej…” - instruował noblista, ostrzegając, że jak zagrozimy destabilizacją (…) Putinem, atomem (…), oni nam przeszkodzą, przetną na pół, Ziemia się zwinie, wszystkich nas zgniecie”. Skąd Lech Wałęsa ma takie informacje? Gdy był prezydentem, to spotykał się z różnymi politykami, łącznie z prezydentami USA. Może to z tego kierunku ów przeciek? Może, ale pan Wałęsa nie ujawnia źródła informacji. Tłumaczył (po tym jak zachęcał do oglądania film o Ummitach z okolic Alfa Cenaturi), że wiedzę czerpie z YouTube. W przeszłości był już taki polityk, który twierdził, że w Klewkach wylądowali helikopterem Talibowie. Wszyscy śmiali się z tych sensacji. Potem okazało się, że owszem, wylądowali, ale nie helikopterem i nie w charakterze terrorystów, ale więźniów. Kto wie, może Lech Wałęsa informacje o Obcych nie czerpie tylko z YT?