ZUS, Zakład Ubezpieczeń Społecznych

i

Autor: Adam Nocoń ZUS

Emerytury nie dostanie co trzeci Polak? Przerażające dane eksperta ZUS

2020-09-22 14:18

Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych brakuje prawie 40 mld zł na nasze emerytury. Sytuacja systemu emerytalnego jest najgorsza od czterech lat. Ale ZUS nigdy nie był wypłacalny – twierdzi Robert Gwiazdowski, ekonomista zasiadający w Radzie Nadzorczej ZUS.

- Składki nie pokrywają wypłat emerytur od 30 lat. Po obniżeniu wieku emerytalnego więcej jest emerytów niż pracujących. W związku z tym, składek na ZUS nie starcza nawet dla tych, którzy obecnie biorą emerytury. Nie mówiąc już o odkładaniu na przyszłe świadczenia. Braki pieniędzy trzeba uzupełniać z budżetu – mówi Robert Gwiazdowski.

Z danych ZUS wynika, że na początku pierwszego półrocza 2020 r. przychody ze składek na ubezpieczenia społeczne rosły. Pokazywały to dane za styczeń, luty i marzec. Sytuacja zmieniła się w kwietniu, kiedy zaczął obowiązywać tzw. lockdown. W okresie styczeń–czerwiec tego roku wydatki funduszu wyniosły 130 mld zł, podczas gdy wpływy ze składek i ich pochodnych tylko 92,2 mld zł. W efekcie wydatki na emerytury Polaków były w 70,9 proc. pokrywane wpływami ze składek i ich pochodnych. Stopień pokrycia zmniejszył się o ok. 10 proc. w stosunku do ubiegłego roku.

Jak poinformowała prezes ZUS Gertruda Uścińska, lipiec i sierpień pokazały, że negatywne tendencje odwróciły się.

- Wpływ na to miała Tarcza antykryzysowa. Zrealizowaliśmy zwolnienie ze składek za okres od marca do czerwca br. dla 2 mln firm, przyczyniając się do ochrony 6,5 mln miejsc pracy. Poza tym wciąż wypłacamy świadczenia postojowe. Łącznie do 2,5 mln przedsiębiorców i zleceniobiorców trafiło już prawie 4,9 mld zł. Z kolei ponad 5 mld zł to kwota objęta układami ratalnymi i odroczeniem terminu płatności. Oprócz tego wypłaciliśmy w ramach dodatku solidarnościowego ponad 300 mln zł – wyjaśnia prezes ZUS.

Ale to na razie wydatki, czyli inwestycje w rynek pracy, aby nie upadł. Jak jednak zwraca uwagę Gertruda Uścińska, liczba nowo zgłoszonych do ZUS firm wynosiła na koniec lipca br. 2,77 mln i była większa o 24 tys. w stosunku do czerwca oraz o 57 tys. w stosunku do lutego.

- To m.in. wynik korzystnego stosunku liczby firm zarejestrowanych (32 tys. w lipcu) do wyrejestrowywanych (12 tys. w lipcu). Odbicie jest widoczne szczególnie w zakresie ubezpieczonych cudzoziemców, których liczba na koniec lipca wyniosła 628 tys. Liczba ta wzrosła o 22 tys. w stosunku do czerwca. Z kolei liczba osób ubezpieczonych ogółem w ZUS wynosiła na koniec lipca br. 15,3 mln i spadła z powodu epidemii jedynie o około 1 proc. Zmiana ta nie odbiega od skali wahań sezonowych – zaznacza prezes ZUS.

Podkreśla, że w lipcu nastąpił wzrost rok do roku o ok. 5 proc. wpłat na indywidualne rachunki składkowe (NRS). Jeszcze lepiej było w sierpniu - wzrost o prawie 7 proc.

- Pozytywnie o przyszłości pozwalają myśleć również wpłaty na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. W lipcu było ich więcej o ok. 3,5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r., a w sierpniu o 5,4 proc. – ocenia prezes Gertruda Uścińska.

Jak jednak zwraca uwagę Robert Gwiazdowski, nasz system emerytalny zbudowany jest w taki sposób, że uzależniony jest w dużym stopniu od sytuacji demograficznej oraz od napływu imigrantów. Nie ma szans przy obecnej sytuacji demograficznej na sfinansowanie naszych emerytur bez dopłat do ZUS z budżetu.

- Można sobie wyobrazić, że podwyższymy składkę na ubezpieczenie emerytalne. Problem polega na tym, że ona i tak już jest wysoka. To z kolei rodzi problemy na rynku pracy. Składka na ubezpieczenie emerytalne jest podatkiem celowym. To co wpływa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ZUS wydaje na siebie i dzisiejsze emerytury. Tych pieniędzy jest dzisiaj za mało. A będzie jeszcze gorzej. Dlatego, że na emeryturę zaczną przechodzić roczniki początku wyżu demograficznego, natomiast na rynek pracy wchodzą roczniki niżu. W 1955 r. urodziło się prawie 800 tys. dzieci i one są teraz w wieku okołoemerytalnym. Natomiast w 2000 r. urodziło się ok. 380 tys. obecnych dwudziestolatków, którzy obecnie wchodzą na rynek pracy. No to jak to ma się bilansować? – pyta Robert Gniazdowski.

TWO

Express Biedrzyckiej - Krzysztof Bosak: Nie wyobrażam sobie współpracy z Ziobrą. Nie jesteśmy kołem ratunkowym dla rozbitków i bankrutów