Marek Król: Co to będzie

2011-02-21 11:45

Czym jest biustonosz dla piersi, tym są stereotypy dla myśli. Po uwolnieniu się od stereotypów, możemy rozkoszować się pełną piersią. W PRL autorytety oralne przekonywały nas, że dla PO, a może to wtedy nazywało się PZPR, nie ma alternatywy.

Dzisiaj również straszy się nas, że PZPR i jej przywódca Donald Tusk nie mogą oddać władzy, bo stanie się nieszczęście. W latach 80. M. Rakowski żarliwie uzasadniał kierowniczą rolę PZPR tym, że gwarantuje ona bezpieczeństwo Polski i Europy. Donald Rakowski straszył nas, że zawarty w wyniku wojny układ geopolityczny może zmienić tylko kolejna wojna światowa. Krótko mówiąc, jeśli obali się PZPR, wejdą Ruscy i nieszczęście gotowe.

Przeczytaj koniecznie: Wszystkie felietony Marka Króla

Przepraszam za mylenie PZPR z PO, ale sytuacja dzisiaj jako żywo przypomina tę z czasów PRL. Znowu Polacy nie mają alternatywy, o czym przekonują ich postpeerelowskie lemingi w mediach. Znowu musimy wybrać PZPR, którą gotowe są wesprzeć stronnictwa sojusznicze PSL, SD, SLD oraz SB. W latach 80. partia nie mogła oddać władzy Solidarności, i robiła to dla dobra Polaków i pokoju światowego. I teraz kierownicza siła, choć zmęczona rządzeniem i poturbowana przez własną nieudolność i korupcję, musi dalej sprawować władzę. Nie można dopuścić do zwycięstwa antysystemowego PiS tak, jak w PRL nie można było oddać władzy elementom antysocjalistycznym. Sowieci nigdy by się na to nie zgodzili. Co prawda nie straszy się nas, że po przegranej PO wejdą Ruscy, którzy tak naprawdę nigdy z Polski nie wyszli w całości.

Niestety, amerykański Internet i telefonia komórkowa osłabiają przewodnią siłę nie tylko w Egipcie. Naród zaczyna nucić piosenkę kabaretu Tey z lat 70. Wtedy to Donald Gierek wprowadzał regulacje cen, bo nie podwyżki, i rozwijał komercyjne rzeźnictwo. "Co to będzie, kiedy zgaśnie nasze słońce? Przecież świeci nam przykładnie tyle lat" - śpiewali Laskowik, Smoleń i Schubert. Dziś ten syreni śpiew płynie od obiektywnych publicystów rządowych. "Ech, słoneczko, niezdobyte przez nikogo, ileż razy nas robiło w ciemny brąz" - dośpiewują antysystemowi prowokatorzy, przypominając prywatyzację Stoczni Gdańskiej, aferę hazardową, regulację podatku VAT. Ostatnio prowodyrzy z PiS wsparci przez Balcerowicza wypominają partii otwieranie funduszy (OFE) sierpem PSL i młotem PO. "Co to będzie, gdy słoneczko zajdzie za daleko? Wiernych sobie pozasmuca, radość sprawi kretom (z PiS)".

Słońce Peru trwa na posterunku, więc zaniepokojony elektorat pyta dalej: "Co to będzie, kiedy zgaśnie, gdy rano nie wstanie? Albo będzie koniec świata, albo zmartwychwstanie". Końca świata nie było, gdy zgasło słońce Gierka i Jaruzelskiego, a wręcz przeciwnie. Kiedy dzisiaj autorytety oralne nie widzą alternatywy, to przypomina mi się żydowski dowcip. Co to jest ta alternatywa? - zapytał Mosze starego rabina - wszyscy o tym mówią, wytłumacz mi Rebe. - Wyobraź sobie, że masz fermę kur, którą zalewa powódź. Kury potopione, a ty bankrutujesz Mosze. - No dobrze, rebe, a co do tego ma alternatywa? - Otóż alternatywą, Mosze, są kaczki.