Rząd przyjął ustawę o sieci szpitali. Wejdzie ona w życie od 1 października. - To początek wielkiej reformy, którą obiecaliśmy Polakom w kampanii - mówiła na konferencji prasowej premier Beata Szydło (54 l.). Minister Radziwiłł przekonywał w TVN24, że już od pierwszego dnia obowiązywania nowego prawa znikną kolejki do szpitalnego oddziału ratunkowego. Ma także nie być kolejek pacjentów potrzebujących pomocy ambulatoryjnej u specjalisty i do rehabilitacji. - SOR to miejsce, gdzie dziś są pacjenci ciężko chorzy i lżej chorzy. W każdym szpitalu, w którym jest izba przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy, będzie przychodnia nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, czyli pomoc dla tych lżej chorych i rozdzielenie kolejki - tłumaczył szef resortu zdrowia. Rozwiązanie problemu pozostałych kolejek? Według ministra "szpital to załatwi".
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej, słysząc te wyjaśnienia, łapie się za głowę. - Dziś przy wielu szpitalach istnieją i SOR-y, i nocna, i świąteczna pomoc - i to w ogóle niczego nie załatwia, bo zamiast jednego tłumu pacjentów są dwa tłumy. I ten tłum pan minister pogłębił, mówiąc, że jeśli ktoś nie zdąży rano do lekarza rodzinnego, to będzie mógł później skorzystać z nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej - mówi nam. - Ta reforma zmusza pacjentów, żeby z każdą dolegliwością szli do szpitala. Bo dostęp do leczenia specjalistycznego zostanie ograniczony. Przez to w szpitalach kolejki do lekarzy staną się gigantyczne. I pacjenci widząc, że nie mają szans na przyjęcie, będą musieli leczyć się prywatnie - dodaje Hamankiewicz.
Zobacz: SEKS ORALNY z figurą papieża Jana Pawła II w Teatrze Powszechnym