Temat legalnej aborcji do 12. tygodnia pojawił się 14 listopada na stronie Sejmu, gdzie widać projekt ustawy złożonej przez Lewicę. W zapisach dopuszcza się przerywanie ciąży także później w określonych przypadkach. Sprawę skomentował Krzysztof Paszyk z PSL.
- Wiadomo było, z jakim programem idą do wyborów wszystkie cztery prodemokratyczne środowiska. My w swoim programie nie mamy liberalizowania prawa aborcyjnego. W tej sferze chcemy, w pierwszym kroku, przywrócenia tego, co obowiązywało przed orzeczeniem trybunału Przyłębskiej – powiedział polityk w rozmowie z PAP.
Polityk zaznaczył, że ani w PSL ani wśród posłów Polski 2050 nie ma dyscypliny partyjnej dotyczącej tematów światopoglądowych.
- Nie możemy się w umowie koalicyjnej zobowiązywać do czegoś, co nie jest u nas praktykowane. Nie możemy zobowiązać się, że będziemy liberalizować prawo aborcyjne, jeśli mamy swobodę wyrazu – stwierdził.
Krzysztof Paszyk podkreślił, że ustawa jest wyłącznie inicjatywą posłów Lewicy. - Uważam, że te projekty nie powinny leżeć długo w tzw. zamrażarce sejmowej. Nawet niewygodne dla większości sejmowej projekty powinny być procedowane. Wyrazimy wtedy swoje zdanie zgodnie z formułą, w której funkcjonujemy w PSL – każdy z posłów zagłosuje według swojego przekonania – oświadczył.
Według polityka PSL referendum jest w tej sprawie najlepszym rozwiązaniem, a zdanie Polaków będzie miało decydujący wpływ na losy ustawy.
- Chcemy oddać prawo głosu Polakom i zapytać ich, jakiego kształtu prawa aborcyjnego chcą w naszym kraju. Uważamy, że głos wyrażony w referendum przez Polaków jest silniejszy, niż ten wyrażony przez 460 posłów. Izba nadal zdominowana jest przez mężczyzn w dojrzałym wieku, to nie są ludzie, którzy powinni decydować o kształcie przepisów aborcyjnych – oświadczył.