Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, gdyby nie list Krystyny Pawłowicz (65 l.) do szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera (63 l.). Posłanka PiS wprost zarzuciła w nim europejskiemu politykowi alkoholizm. Na te kontrowersyjne słowa Pawłowicz postanowił zareagować syn byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza (67 l.), Tomasz. - Rada dla Pani Pawłowicz. Walkę z alkoholizmem proszę zacząć od pilnowania od południa swoich koleżanek w restauracji hotelu poselskiego – napisał na portalu społecznościowym poseł PO. W rozmowie z nami rozwinął temat. - Bardzo wielu posłów używa sobie w dniu pracy. Nie chce, żeby to zaczynało wyglądać jakbym oskarżał tylko przeciwników politycznych. Ale najwięcej widzę posłów obozu rządzącego i wspierających ich kolegów z sąsiedniej malutkiej partii – po prostu sobie używają bardzo mocno. Robią to w trakcie godzin pracy – mówi nam Cimoszewicz i dodaje, że takie osoby za spożywanie alkoholu zostałyby wyrzucone z każdej innej pracy. Ale nie chce ujawnić, o których polityków chodzi. - Ci posłowie nie tylko oszukują siebie, ale i wyborców, bo jestem pewien, że nie ma takiego posła czy posłanki alkoholika, który przyznałaby się swoim wyborcom w trakcie kampanii, że jest alkoholikiem, ale mimo wszystko startuje w wyborach. Nie wierzę, że wtedy z taką łatwością otrzymałby głosy wyborców – przyznaje Cimoszewicz. - To jest tak jak z narkotykami: jesteśmy posłami, wszyscy jesteśmy pod wglądem służb specjalnych zewnętrznych krajów, a jeżeli masz nałóg ciężko uleczalny, to jesteś podatny na szantaż i można tobą sterować – zaznacza Cimoszewicz.
Zobacz też: Posłanka pijana w Sejmie?