- Towarzyszyłem prezydentowi Kwaśniewskiemu podczas wizyt najwyższego szczebla, kiedy przed Białym Domem było 10 tysięcy ludzi, strzelały armaty, tysiące ludzi schodziły się by wysłuchać polskiego prezydenta. Więc niech nikt mi nie opowiada bajek, że stosunki z Waszyngtonem nigdy nie były tak dobre jak obecnie - mówi gość „Expressu Biedrzyckiej”. - Kwaśniewski nie musiał stać przy biurku, przy którym ówczesny prezydent Bush coś podpisywał, tylko był traktowany jak równorzędny partner – dodaje bezlitośnie Cimoszewicz.
Od byłego premiera oberwało się także Donaldowi Tuskowi. Pytany czy dobrze zrobił nie startując w przyszłorocznych wyborach prezydenckich odpowiada wprost: „zrobił błąd”. - Powinien był kandydować. Byłby po stokroć lepszym kandydatem od Dudy i poradziłby z nim sobie jak z przedszkolakiem (…) trzeba było stawać do boju. Powinien poczuwać się do większej odpowiedzialności za państwo i za społeczeństwo – ocenia Włodzimierz Cimoszewicz. - Co prawda Tusk był przez wiele lat leniwym politykiem, ale przez ostatnie 4 lata stał się pracowity. Może twardy sprzeciw postawiła jego rodzina… W każdym razie to nie była w pełni dojrzała decyzja – dodaje gość Kamili Biedrzyckiej.
Jak Cimoszewicz ocenia kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, co myśli o kondycji opozycji i czy żałuje wycofania się z prezydenckiego wyścigu w 2005 r.? OBEJRZYJ CAŁY „EXPRESS BIEDRZYCKIEJ”.