W okolicy stołecznego placu Józefa Piłsudskiego możemy już podziwiać pomniki zasłużonych Polaków. Od 1995 roku, stoi tam monument samego marszałka, odsłonięty notabene przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę. Ostatnio zaś, w przededniu 100-lecia niepodległości byliśmy świadkami uroczystego odsłonięcia pomnika Lecha Kaczyńskiego.
Czy teraz dołączy do nich sam Wałęsa? „Uważamy, że kto jak kto, ale Lechowi Wałęsie Rodacy powinni postawić pomnik, za jego walkę o wolną i niepodległą Polskę w czasach PRL. I ten pomnik powinien stanąć niedaleko pomnika Marszałka Piłsudskiego” - czytamy na stronie pomnikwalesy.pl. Wstępnie, jako projekt pomnika zaproponowano artystyczną wizję słynnej sceny „Wałęsy niesionego na rękach” w Krakowie w 1980 roku. I ci rozentuzjazmowani działacze, którzy wówczas nieśli go na swoich barkach - Jerzy Wyskiel i Jan Budnik, również załapali się do tego wstępnego projektu…
Jak się okazuje, tak wielką sympatią do Lecha Wałęsy i chęcią zbudowania mu pomnika zapałali wcale nie działacze Komitetu Obrony Demokracji, spijający każde słowo z ust eks prezydenta jak najwyższą prawdę i broniący jego imienia niczym rozwścieczone rottweilery domostwa swych właścicieli. Inicjatorami przedsięwzięcia są bowiem działacz ruchu Kukiz’15 – Daniel Sosin oraz Rafał Motyka, Prezes Koła Porozumienie (Porozumienie to frakcja Jarosława Gowina – przyp.) Warszawa-Bemowo. Pierwszego z ów dżentelmenów mogą kojarzyć szczególnie mieszkańcy woj. zachodniopomorskiego. Sosin wszak kilka lat temu zasłynął m.in. przykuciem się do Pałacu Prezydenckiego, w mediach było też o nim głośno, gdy usiłował odciąć gwiazdę z komunistycznej Kolumny Zwycięstwa w Stargardzie. Mamy więc tu zwrot akcji niczym w znakomitym filmie akcji!
Panowie, skąd taki pomysł?! - Nie, to nie jest prowokacja – zarzeka się Motyka. - Jest coś takiego jak historia i prawda historyczna. Lech Wałęsa zmienił bieg historii – dodaje. I dalej przekonuje: „W Porozumieniu jestem parę miesięcy, więc ciężko mnie nazwać działaczem partyjnym. Rozróżniam działalność polityczną od tego, co jest istotne i tego, co nas budowało kiedyś i zmieniło bieg historii, nie tylko Polski. Dlaczego Plac Piłsudskiego? To też nie prowokacja. To taki wyprzedzający ruch, żeby się okazało, że za chwilę tam nie będzie miejsca, wie pani. Bo nie wiemy, jak długo obecna władza będzie rządziła. Żeby nie było tak, że za chwilę wszystko będzie zajęte, to jednak dość eksponowane miejsce – przekonuje nas Rafał Motyka. Jak twierdzi, Komitet, którego jest wiceprzewodniczącym już wysłał do władz odpowiednie pisma, by ustalić, kto włada terenem, na którym miałby stanąć pomnik. Ponoć lada chwila ma również ruszyć zbiórka pienizy na budowę monumentu...
Ciekawe, czy Wałęsa poczuje się mile połechtany inicjatywą. Będziemy trzymać rękę na pulsie!