Ceny paliw w Polsce jeszcze nigdy nie były tak wysokie. Przekraczają już grubo 8 zł, a według rządu, gdyby nie obowiązywała tarcza antyinflacyjna, mówilibyśmy o cenach nawet powyżej 10 zł za litr paliwa.
Ceny paliw rosną przez "putinflację"?
Rząd od miesięcy magluje narrację, że za wzrost cen w Polsce odpowiedzialna jest "putinflacja". Oznacza to, że drenaż portfeli Polaków to efekt działań zbrojnych u naszego wschodniego sąsiada. Podobne tłumaczenia odnoszą się do zwyżkujących cen paliw. W końcu Rosja eksportuje masę surowców energetycznych.
Kłam temu twierdzeniu zadała na antenie TVP Info redaktorka rządowej stacji Magdalena Ogórek. W trakcie rozmowy zabrała się za tłumaczenie, dlaczego w Polsce borykamy się z tak wysokimi cenami na stacjach. Jej zdaniem ceny paliw są wprost wynikiem dbałości Orlenu o polskich klientów.
Poniżej galeria ze zdjęciami prezesa PiS rozchwytywanego przez kobiety
Magdalena Ogórek w TVP Info: Ceny paliw wysokie, by inni nie tankowali
Magdalena Ogórek na antenie TVP Info przedstawiła osobliwe tłumaczenie, z którego wynika, że wysokie ceny paliw to wyraz dbałości Orlenu o Polaków. Dlaczego? Jak przekonuje bowiem redaktorka, już tankują u nas miliony kierowców z Ukrainy, co jest obciążeniem dla koncernu.
Żeby zatrzymać napływ aut z innych krajów i tym samym oszczędzić paliwo Orlenu dla Polaków, potrzebne są wyższe ceny. Gdyby bowiem litr benzyny kosztował 6 zł, to przyjeżdżaliby do Polski Niemcy i Czesi, zabierając tym samym paliwo Polakom. Ogórek podkreśliła, że wówczas Polska zostałaby bez paliwa w ciągu tygodnia.
- Wjechały miliony samochodów z ukraińskimi rejestracjami. Ci ludzie też tankują. Gdyby u nas benzyna była po 6 zł, Orlen to podkreśla, tankowaliby u nas Niemcy, Czesi i paliwo skończyłoby się w tydzień. Trzeba jakoś trzymać ceny na tym rynku - tłumaczyła redaktor Ogórek.