O wniosku prokuratury jako pierwsza poinformowała PAP. O tym, że Kujda był zarejestrowany jako tajny współpracownik przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa dwa lata temu napisała "Gazeta Wyborcza", która zdobyła jego teczkę z tzw. zbioru zastrzeżonego (archiwum SB, które przez 30 lat były trzymane pod kluczem przez służby III RP). Jak wynikało z uzyskanych materiałów, Kujda był aktywnym i świadomym agentem bezpieki. Dokumentów do podpisu nikt mu nie podsuwał. Wszystko wypisywał własnoręcznie.
Kujda wydał wtedy oświadczenie, w którym zapewniał, że nigdy nie współpracował z SB. Inne zdanie na ten temat ma prokuratura i IPN, które teraz ukazało PAP część zawartości teczki bliskiego współpracownika Kaczyńskiego:
- Ja, Kazimierz Kujda, wyrażam zgodę na nawiązanie dialogu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Fakt ten zachowam w ścisłej tajemnicy przed rodziną oraz przed sądem, prokuraturą, milicją i osobami trzecimi. W dialogu będę przekazywał wiadomości autentyczne i zgodne z prawdą. Dialog dotyczy spraw o charakterze naukowym (gospodarka energetyczna), wynikających z moich kontaktów zagranicznych - pisze Kujda (TW "Ryszard") w notatce z 21 grudnia 1979 roku.
Pod dokumentem jest też adnotacja oficera SB, ppor. Tadeusza Wielgórskiego o przyjęciu zobowiązania Kujdy o przystąpieniu do współpracy z SB.
- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby dalej przebywał w środowisku PiS. Myślę, że sam będzie wiedział jaką podjąć decyzję - mówił Jacek Sasin po ujawnieniu współpracy Kujdy z SB, dodawszy, że Kaczyński nie miał pojęcia o agenturalnej przeszłości przyjaciela. Kujda w 2019 zniknął z życia publicznego.