- „Super Express”: - Polacy zapłacili w zeszłym roku więcej składek, więc NFZ ma więcej pieniędzy. Jednak słychać głosy, że pacjenci na tym nie skorzystali, bo kolejki do lekarzy specjalistów wcale się nie skróciły. Według najnowszego raportu Fundacji Watch Health Care na wizytę do specjalisty czekamy obecnie średnio 16 tygodni, czyli o 2 tyg. dłużej niż w 2018. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy?
- Marek Balicki: - Nakłady na służbę zdrowia wzrosły, ale zwiększenie finansowania docelowego jest jeszcze przed nami. W ciągu paru lat dojdziemy do finansowania ochrony zdrowia do 6 proc. PKB. Jednak poza zwiększaniem nakładów na służbę zdrowia ważny jest jeszcze jeden czynnik bez którego samo finansowanie na nic się zda.
- Jaki?
- Zwiększenie wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek, którym w tym roku zajął się rząd. Wszystko po to, aby w placówkach medycznych pracował personel, który będzie mógł zając się pacjentami. Braki kadrowe temu nie sprzyjają.
-Poruszył pan kwestię braków kadrowych. Można zatem stwierdzić, że uszczuplone grono przedstawicieli medycznych także wpływa na piętrzące się kolejki pod gabinetami lekarskimi?
- Oczywiście, że tak! Lekarz, który może zarobić więcej poza granicami kraju wyjeżdża z Polski. Im większe braki tym dłuższe kolejki. Potrzeby zdrowotne rosną, ponieważ społeczeństwo się starzeje.
-Czyli zwiększenie środków na NFZ nie spowoduje, że kolejki do lekarzy nagle znikną, bo do tego potrzeba czasu?
- Dokładnie tak. Minister Szumowski powiedział w poniedziałek, że zaczyna się zwiększać liczba pielęgniarek. To bardzo dobra wiadomość.
-Grono osób obarcza winą za obecną sytuację właśnie ministra Łukasza Szumowskiego. Słusznie?
- Nie. To z czym dziś mamy do czynienia to wieloletnie zaniedbania. Nie da się w kilka miesięcy naprawić tego co nie działało przez wiele lat. To absurd. Decyzje podjęte teraz będziemy mogli oceniać za parę lat.
-Coraz więcej mówi się o tym, że powinniśmy zmienić sposób finansowania świadczeń. Zgadza się pan z tą opinią?
- Jak najbardziej. Obecnie dominuje metoda płacenia za usługę. Kiedy płacimy za usługę to zawsze wykonywanych usług będzie dużo. Jednak to nie znaczy, że wszyscy potrzebujący skorzystają z danej usługi. Lepiej przejść na systemy, w których jest bardziej globalne finansowanie.
- Czyli?
- Przekazanie szpitalowi jakiejś kwoty, która ma pokryć koszty oddziałów szpitalnych i poradni.
-Być może samorządy powinny mieć głos w kwestii finansowania? Na razie nie biorą głosu w dyskusji na ten temat.
- Ma pani rację. Lepiej gdyby samorządy mając na własność placówki opieki zdrowotnej miały wpływ na finansowanie.
-W jakim okresie możemy spodziewać się zmiany dotyczącej szybszego oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty?
- Myślę, że za trzy lata sytuacja będzie wyglądała o wiele lepiej. Przy zwiększaniu środków i jednoczesnej zmianie mechanizmów koło 2023 roku osiągniemy oczekiwane rezultaty.
-Wróćmy raz jeszcze do wątku zaniedbań w służbie zdrowia. Pytam mając na względzie to co pan powiedział, czyli, że to co robimy w danym okresie ma wpływ na kolejne lata. Kto odpowiada za to z czym teraz boryka się Ministerstwo Zdrowia?
- Gdy byłem ministrem nie było środków na służbę zdrowia. Po 2008 roku zaczęło się poprawiać, jeśli chodzi o służbę zdrowia, ale PO nie wykorzystało dobrej passy. W każdym okresie sytuacja była inna.
-Szef resortu zdrowia twierdzi, że do końca kadencji obecnego rządu nie dojdzie do likwidacji NFZ. Część ekspertów uważa, że zlikwidowanie NFZ dodałoby skrzydeł szpitalom, bo rzeczona instytucja jest studnią bez dna?
- Zamiast likwidować lepiej zreformować. NFZ jako instytucja zarządzająca środami jest potrzebna.