Po pierwsze, odkąd na początku listopada ogłoszono powstanie pierwszej szczepionki przeciwko COVID, jasne było, że początkowo akcja szczepień w skali globalnej będzie dramatycznie ograniczona przez zbyt małą liczbę szczepionek i dopiero z czasem producent będzie w stanie zaspokoić światowe zapotrzebowanie na nią. Dokładnie to ma teraz miejsce. Choć popyt na szczepionkę jest ogromny, podaż znacząco od niego odbiega.
To dlatego do Polski trafiło na razie jedynie 1 mln dawek szczepionki Pfziera, a ponieważ wymaga ona dwóch dawek, wystarczy jej na razie na zaszczepienie 500 tys. Polaków. Waszczykowski przekonuje, że jesteśmy tu zakładnikiem unijnych dostaw. Bruksela szybko podpisała umowy z producentem na dostawy szczepionki, by zagwarantować wszystkim krajom członkowskim dostęp do niej i solidarny podział dostępnych dawek. Włączyliśmy się w ten mechanizm i nie wybraliśmy drogi skupowania szczepionki z rynku. To dobrze, ponieważ musielibyśmy się bić o ograniczone zasoby z całym światem.
Jakby wyglądała sytuacja, gdybyśmy wybrali wolność i ruszyli na zakupy szczepionki bez pośrednictwa UE? Wystarczy spojrzeć na państwa naszego regionu, które są poza Unią, a więc i poza unijnym programem dostaw. Serbia w ramach pierwszej dostawy szczepionki Pfziera dostała marne 5 tys. dawek, a jak mówiły w grudniu władze kraju, co miesiąc ma tam trafiać skromniutkie 80 tys. dawek. Serbia więc musi ratować się dostawami szczepionek produkowanych w Chinach i Rosji – umówmy się, niezbyt godnych zaufania producentów. Ukraina, również funkcjonująca poza strukturami Zachodu, jest odcięta od odstaw zachodnich szczepionek. Doprowadziło to do skandalu: szczepionkę szmuglowano i stosowano w prywatnej kijowskiej klinice za jedyne 3000 euro za dawkę. Pierwsze legalne szczepionki – z Chin – mają tam trafić dopiero w lutym.
To jasno pokazuje, że to nie Polska jest zakładnikiem Unii, ale Witold Waszczykowski zakładnikiem swoich pogłębiających się antyunijnych fobii. Dzięki UE nie jesteśmy w sytuacji Serbii czy Ukrainy, których los w innej sytuacji zapewne byśmy podzielili.