Andrzej Duda i Wołodymyr Zelenski wzięli udział w nabożeństwie, a potem przed ołtarzem zapalili znicze, by uczcić pamięć osób zamordowanych w czasie rzezi wołyńskiej. Na koncie Kancelarii Prezydenta na Twitterze pojawił się post, informujący o tym wydarzeniu.
- Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi – czytamy.
Jak się okazało, wpis oburzył część internautów. Szczególnie nie spodobały się im dwa słowa.
- Ofiary Wołynia? PiS zawsze przekonywało, żeby nie mówić o ofiarach nazistów, tylko Niemców. Jak to teraz niektórym brakuje odwagi, żeby stanąć w prawdzie i przykładać do siebie tę samą miarę – napisał dziennikarz „Rzeczpospolitej” Jacek Nizinkiewicz.
- Co to znaczy „ofiary Wołynia”? – pyta dziennikarka „Newsweeka” Dominika Długosz.
- To nie są ofiary Wołynia. To są ofiary ludobójstwa, które tam miało miejsce. Nie bój się Panie Prezydencie mówić, co tam się stało – stwierdził Maciej Turski z Kanału Sportowego.
Kilka osób, w tym dziennikarz Piotr Semka, skupili się raczej na pozytywnej symbolice gestu niż doborze słów. - Bardzo ważny i bardzo oczekiwany gest prezydentów PL i UKR. Teraz czekamy na ekshumacje na Wołyniu – napisał na Twitterze.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, treść posta zamieszczonego przez Kancelarię Prezydenta miał zostać wcześniej ustalony z władzami Ukrainy. - Podobny wpis zamieścił prezydent Zełenski. I tak właśnie miało być, dlatego dziwimy się oburzeniu niektórych komentatorów – powiedziała WP osoba z bliskiego otoczenia prezydenta RP. Chodziło między innymi o zachowanie spójnego przekazu i jednoczącej atmosfery.
Jak widać, temat Wołynia nadal wzbudza skrajne emocje u Polaków i raczej prędko się to nie zmieni.