BUNT w rządzie Szydło! Chodzi o wiek emerytalny

i

Autor: fotomontaż "SE"

BUNT w rządzie Szydło! Chodzi o wiek emerytalny

2016-07-18 14:11

Czy w rządzie Beaty Szydło dojdzie do buntu?! Jak informuje "Gazeta Wyborcza" jest to bardzo prawdopodobne! Ministrowie Mateusz Morawiecki, Paweł Szałamacha oraz Jarosław Gowin są przeciwni wieku emerytalnego w takim kształcie, w jakim Prawo i Sprawiedliwość obiecywało w kampanii wyborczej. W ich opinii będzie to zbyt kosztowne. Problem w tym, że oprócz premier Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy takiego powrotu chce sam Jarosław Kaczyński.

W kampanii prezydent Duda oraz PiS zapowiadali, że zmieni wprowadzoną przez PO reformę wydłużająca okres pracy do 67 roku życia. Zapowiedziany został powrót do starych progów: dla kobiet 60 lat, zaś dla panów 65 lat. Prezydencki projekt w tej sprawie wciąż nie wypłynął na światło dzienne. Temat ten miał być poruszony w zeszły wtorek, ale ostatecznie usunięto go z porządku obrad Rady Ministrów.

Według doniesień "GW" trzech ministrów w rządzie Beaty Szydło jest zdeklarowanymi przeciwnikami takiego rozwiązania: szef ministerstwa finansów Paweł Szałamacha, wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Ten pierwszy postuluje tańsze rozwiązanie, gdzie na wcześniejszą emeryturę będzie można przejść tylko w przypadku udokumentowanego stażu pracy (kobiety 35 lat, mężczyźni 40 lat). Spełnienie jednocześnie obu warunków (wieku i stażu) będzie trudne, co znacznie obniży liczbę osób, które skorzystają z tego rozwiązania. Jak donosi informator gazety, takie rozwiązanie może być tańsze nawet o 3/4 względem tego, które proponuje rząd.  Według wyliczeń ministerstwa finansów przywrócenie poprzednich progów (bez żadnych warunków) kosztowałoby państwo w kolejnych latach, od 2017 roku: 8,6 miliarda złotych, 10,2 miliarda złotych i 11,9 miliarda złotych. W wesji Szałamachy co roku mogłoby być oszczędzane nawet 7 miliardów.

Morawiecki popiera postulat Szałamachy, gdyż, jak napisał w "Planie na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" jeśli nie powstrzyma się w naszym kraju spadku liczby pracujących Polaków to "grozi nam katastrofa". Gowin uważa siebie za liberała gospodarczego, który gdy był w rządzie PO, naciskał na jeszcze większe reformy w tej kwestii. Według niego, skoro Polacy chcą krócej pracować, to należy znaleźć ewentualnie inne rozwiązanie, które nie zrujnuje systemu ubezpieczeń i budżetu państwa.

Debata w tej sprawie ma się odbyć na wtorkowym posiedzeniu rządu. Jak jednak mówi informator "GW": - Plan ministrów ma niewielkie szanse, głos prezesa jest decydujący.

Zobacz także: Kaczyńska jest PRZECIWNA apelowi pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej w rocznicę Powstania Warszawskiego!

Nasi Partnerzy polecają