"Super Express": - Wczoraj w całym kraju odbył się protest sędziów. "Najwyższa kasta" boi się reformy wymiaru sprawiedliwości?
Borys Budka: - Zacznijmy od tego, że w Polsce nie ma żadnej reformy wymiaru sprawiedliwości. Działania podejmowane od osiemnastu miesięcy przez ministra Zbigniewa Ziobrę służą jedynie upolitycznieniu sądów. Temu, by piętnastu członków KRS wybieranych było przez polityków. By minister sprawiedliwości mógł ręcznie sterować pracami sądów i mianował sędziów funkcyjnych. Mógł karać sędziów. W efekcie do sądów trafią różnej maści Misiewicze, którzy wydawać będą wyroki z politycznego rozkazu.
- Zastrzeżenia do projektu zgłosił prezydent Andrzej Duda.
- Zawsze jest czas, żeby przejść na jasną stronę mocy. Do tej pory prezydent oblał wszystkie testy z prawa konstytucyjnego. Jeśli jednak zablokuje te fatalne zmiany, udowodni, że faktycznie stoi na straży konstytucji, a zasadę trójpodziału władzy rozumie lepiej niż Zbigniew Ziobro i jego koledzy.
- Jednak reformować wymiar sprawiedliwości trzeba. A zdaniem autorów ustawy, nie da się tego zrobić bez zmian w KRS?
- Ale to kłamstwo! Bo owszem - należy usprawnić pracę sądów. Jesteśmy za tym, żeby na najniższym szczeblu wybierani byli sędziowie pokoju, by usprawnić pracę sądów, przyśpieszyć ścieżkę dyscyplinarną w sądach. Ale na ten temat w Sejmie dyskusja się nie toczy. A na proponowanych zmianach obywatele nie zyskają nic. A politycy będą mieć pokusę ręcznego sterowania sędziami. Na przykład w przypadku, gdy radny partii rządzącej spowoduje wypadek po pijanemu, może się zdarzyć, że będzie mógł liczyć na przychylność upolitycznionego sądu. Kto by nie był u władzy. To bardzo groźne. Dodam, że tego typu sądy, zależne od rządu, były w PRL. Żołnierzy Wyklętych w pokazowych wyrokach skazywali przecież sędziowie. Ale byli to sędziowie po krótkich kursach, wykonujący polityczne zlecenie ludowej władzy. Demokratyczny kraj nie może iść w tym kierunku.
Zobacz także: Jarosław Flis: Darowanie Tuskowi to dla PiS zdrada