Choć swoją polityczną karierę Ireneusz Raś zaczynał jako radny Krakowa, który wybrany został z list Prawa i Sprawiedliwości (wcześniej należał też do Porozumienia Centrum, czyli pierwszej partii braci Kaczyńskich), to od 2005 roku jako poseł reprezentuje Platformę Obywatelską. Ostatnie decyzje kierownictwa partii (deklaracja dążenia do większej liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce) Rasiowi, jako konserwatyście, nie mogły więc zanadto przypaść do gustu. - Skręcamy w lewo bez autentycznej debaty o zmianie profilu ideowego PO. Z jednej strony PiS odwracał aborcją, w sposób cyniczny, uwagę od problemów pandemii, z drugiej sami weszliśmy w grę pod tytułem "aborcja jest okej". Obydwa kierunki są złe. Jak mam to tłumaczyć w regionie? - retorycznie zapytał. - Rozumiem, że jak w każdej partii demokratycznej, również u nas ścierają się pewne nurty ideowe, ale gdyby ta dyskusja nie toczyła się w czasie pandemii - jej wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Tymczasem mamy dosyć koślawą debatę nad nową deklaracją ideową, nad którą pracuje zespół kierowany przez Tomasza Siemoniaka oraz niedawną radykalną decyzję zarządu krajowego naruszającą obecnie obowiązującą deklarację ideową PO. Nie będę ukrywać, że jestem zwolennikiem powrotu do naszych źródeł. Nie możemy rozstrzygać tak kluczowych dla tożsamości Platformy spraw w dyskusjach w wąskim gronie i na wideokonferencjach - tłumaczył.
- Gdy rozmawiam z działaczami PO, nie tylko w dużych miastach, ale zwłaszcza w małych miejscowościach i na wsi, widzę, że to poglądy Sławka (Nitrasa, opowiadającego się za liberalizacją - red.) nie mieszczą się w naszym mainstreamie. Nie odpowiadają wrażliwości większości ludzi, którzy nie pełnią ważnych funkcji, ale na ich barkach opierają się wszystkie kampanie. To oni wieszają plakaty i roznoszą ulotki. Jak mamy w takiej sytuacji zredefiniować naszą tożsamość, gdy tym ludziom nie daje się głosu? Nie ma konwencji, nie ma Rad Programowych, nie ma normalnego dialogu. Nagle grupa progresywna przejmuje olbrzymią władzę i narzuca swój punkt widzenia. To jest ogromna odpowiedzialność. Biorąc pod uwagę nasz jubileusz, odpowiedzialność historyczna, bo te decyzje mogą zdecydować o losach partii, której nie tylko ja poświęciłem tyle lat swojego życia - dodawał Raś. Zdradził przy tym, że nie wyklucza swojego całkowitego odejścia z polityki, zaś "wielu członków PO w różnych rozmowach mówi o faktycznym zamiarze odejścia z partii".