Marek Król: Brońmy członka

2010-07-12 11:00

Znowu chcą usunąć członka z partii. Członka, który stanął niedawno przed opustoszałym Pałacem Prezydenckim. Stanął, bo zobaczył krew na rękach śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kilka miesięcy wcześniej członek widział krew i spermę na twarzy Schetyny i gejowskie pośladki Ziobry.

Jeśli kogoś mdli teraz przy czytaniu, to na pewno nie jest intelektualistą, jak Jacek Żakowski, Eustachy Rylski czy Kora z Kamilem Sipowiczem. Ich członek ekscytuje. Członek, autor tych lepkich wypowiedzi, jest ich idolem, symbolem nonkonformizmu i nieograniczonej ejakulacji intelektualnej. I tego członka chce usunąć z Platformy Obywatelskiej niejaki Filip Kaczmarek, którego partia zrobiła posłem do Parlamentu Europejskiego. Poparły go tylko na szczęście elementy prawicowe gnieżdżące się w Internecie. Ilekroć zaczyna się proces usuwania członka, staje mi przed oczami scena z życia rodzinnego opisana przez Donalda Tuska.

A zdarzyło się to podczas poprzedniej próby aborcji członka. Otóż po tygodniu pracowicie spędzonym w Warszawie wraca premier do sopockiego domu i co zastaje? Jego żona i córka robią mu scenę, wzywając, by bronił członka. Pytam się wszystkich, czy premier polskiego rządu znowu ma być narażony na przykrości w domu tylko dlatego, że ktoś z Europarlamentu chce usunąć członka z jego partii? Czy nie ma nikogo w Platformie, kto obmyje twarz Schetyny i stanie w obronie ejakulacji członka? Czy krew na rękach Tuska z filmu "Solidarni 2010" musiała czekać niemal trzy miesiące na odważną reakcję członka?

Wkrótce partia zmieni kierownictwo TVP i znikną takie reportaże, które godzą w przywódcę partii i rządu. Dziś, kiedy nie tylko rodzina premiera, ale intelektualiści i autorytety oralne III RPRL bronią członka, dziś trzeba powiedzieć dość. Po pierwsze, nie można usuwać kogoś, kto jest bijącym sercem partii i zarazem jej organem mowy i myśli. Czyż Tusk, wyrażając się z taką galanterią o paniach w moherowych beretach w czasie sejmowego wystąpienia, nie używał wtedy języka członka? A gdy przed wyjazdem do Brukseli premier stwierdził: "On nie jest mi tu do niczego potrzebny", to po co prezydent Kaczyński pchał się do samolotu?

W wydanej niedawno rozmowie rzece z Cezarym Michalskim członek jasno opisał program nicnierobienia, jak i zwycięską wojnę z Kaczyńskim: "Media nas krytykowały za ciągły spór z prezydentem, za wojnę o krzesła, ale my wiedzieliśmy, że trzeba atakować non stop, dopóki prezydent nie zostanie zepchnięty do kąta, skąd już szkodzić nie może. Kto sądzi, że to błahe osiągnięcie, niech sobie przypomni, jak wyglądało zachowanie głowy państwa kilka lat temu, na przykład awantura gruzińska, kiedy Kaczyński w ogóle nie zrozumiał, że działa wbrew całemu Zachodowi".

Myślę, że polski prezydent Lech Kaczyński nie mógł zrozumieć postępowego serwilizmu członka i jego partii. Tak jak żaden członek nie zrozumie kogoś, kto członkiem nie jest. Jerzy Urban II RPRL, jak określają członka komentatorzy, jest owłosioną kopią rzecznika Jaruzelskiego. Dla dobra i rozwoju III RPRL trzeba bronić członka. Platforma bez członka jest jak pociąg bez lokomotywy i piersi bez sutek, by nawiązać do jego nowomowy. Rozwój stagnacji politycznej zapewni tylko walczący członek partii, której celem jest władza. Brońmy członka, bo jak mawiali starożytni Rzymianie: penis bonus PAX in domus.