"Super Express": - Wczoraj odbyła się premiera Teatru Telewizji według pańskiej powieści "Dolina Nicości". Zaskakuje pana, że nowe władze TVP go wyemitowały? I to w trakcie kampanii wyborczej?
Bronisław Wildstein: - Nie zaskakuje o tyle, że teatr powstał jeszcze za poprzednich władz TVP. Choć mam wrażenie, że prezes Braun zapowiadał premierę ze smutkiem. Kampania wyborcza nie ma zaś znaczenia, gdyż powieść i teatr nie mają tu wymiaru partyjnego. Nie zawsze pisarz jest zadowolony z ekranizacji swoich książek. A ten spektakl jest dobry.
- Krzysztof Zanussi nie pozostawił na panu suchej nitki...
- Takie miażdżące recenzje, zwłaszcza moich książek, są napisane, zanim zdążę je wydać. Wielu nie zadaje sobie nawet trudu, by je przeczytać. Krzysztof Zanussi widział sztukę, ale nie jest ani wybitnym reżyserem, ani scenarzystą i jego opinia nie ma dla mnie znaczenia.
- Krytykowała zwłaszcza "Gazeta Wyborcza". Seweryn Blumsztajn stwierdził: "nie wiem, po co Wildstein napisał tę książkę. Opowieść o Michniku i esbekach rządzących Polską słyszeliśmy już wiele razy".
- Pan Blumsztajn ma nikłą wiedzę o literaturze, więc zapewne nie wie, po co w ogóle tworzy się literaturę. Pisze się nie dla specjalistów, ale dla wrażliwych odbiorców. Choć dla mnie ma swoje znaczenie także opinia wybitnych krytyków, jak Tomasz Burek, Wojciech Bolecki i Antoni Libera. Oni stwierdzili, że to jest jedna z najlepszych książek ostatnich 20 lat.
- Poseł Gowin z PO na okładce pierwszego wydania "Doliny Nicości" też stwierdził, że to "najważniejsza książka o współczesnej Polsce". Myśli pan, że dziś o książce i teatrze powiedziałby to samo?
- Cóż, on jest politykiem i to partii, która chce rządzić w sposób totalny (nie mylić z totalitarnym). Partii, która stała się emanacją establishmentu. A ja jestem dla establishmentu niewygodny.
- Z funkcji prezesa TVP odwołał pana akurat lider antyestablishmentu Jarosław Kaczyński...
- I ja się tym chwalę, choć to nie przeszkadza rozmaitym postaciom przyklejać łatek "partyjny" czy "PiS-owski".
- "Dolina Nicości" rysuje bardzo ponury obraz Polski. Na ile prawdziwy?
- Niestety, to absolutnie prawdziwy obraz ułomnego tworu, jakim jest III RP. Fikcja literacka polega też na pokazaniu esencji rzeczywistości. I to nie tylko polskiej.
- Przy okazji tej powieści pojawił się zarzut, że nie umie pan zabić w sobie publicysty...
- Ależ pojawiły się też zarzuty o grafomanii i nie tylko. Do zdezawuowania moich powieści używa się różnych sposobów. Wracając do publicystyki, to jest to jakiś modernistyczny przesąd, że publicysta nie może być pisarzem. Nasza klasyka jest w dużej mierze publicystyką. "Dziady", "Wesele" i wiele innych rozliczają rzeczywistość, choć nie redukują się do niej. Prus czy Sienkiewicz byli publicystami.
- "Dolinę Nicości" wielu czytelników odbierało jednak jak zawoalowaną publicystykę. Pokazywali: Bogatyrowicz to Michnik, Return to Maleszka.
- Przyzwyczaiłem się do tego. Jeden z moich znajomych żartuje, że inny odbiór moich książek będzie możliwy po mojej śmierci. Nie wszyscy czytają to jednak w ten sposób. W teatrze TVP ciekawe jest to, że wydobył on właśnie ten wymiar moralitetowy, uciekający od doraźności. Przeczytałem gdzieś, że teatr jest "luźno oparty" na wątkach mojej powieści. Otóż wcale nie tak luźno.
Bronisław Wildstein
Pisarz, publicysta "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze"