Jak przekonywał, wszystko dzięki temu, że Marszałek Sejmu wydała zarządzenie ws. noszenia maseczek z izbie. Zdaniem Bosaka, zarządzenie „wreszcie reguluje sposób zachowania się posłów w sposób formalny”. Mówił, że on sam i całe koło poselskie Konfederacji podporządkuje się przepisom. „Cieszę się, że przestaje się na nas pewne rzeczy wymuszać szantażem medialnym, moralnym i pokrzykiwaniem. Wracamy do standardów cywilizacji łacińskiej, kiedy to, co ma być obowiązkiem, jest regulowane formalnym przepisem” - stwierdził.
Bosak ocenił też to, jak rząd radzi sobie z drugą falą koronawirusa. „Stan przygotowań państwa jest całkowicie niewystarczający. Czas kiedy powinniśmy się przygotowywać został stracony na próbę organizacji korespondencyjnych wyborów, które się nie odbyły. Rząd się zajmował sam sobą i rekonstruowaniem siebie, wewnętrznym układaniem stanowisk w koalicji” - przekonywał.
„Ochrona zdrowia, lekarze i cały system ratownictwa medycznego ugina się pod ciężarem zachorowań, wezwań i próśb o pomoc, a z drugiej pod ciężarem przeorganizowania systemu ochrony zdrowia. Trudno być zaskoczonym jeżeli ministerstwo i rząd przez lata nie zorganizowało żadnej wyraźnej reformy, rząd PiS był raczej bierny, trudno się więc spodziewać, że nagle przez kilka miesięcy wszystko przeorganizują” - dodał.
Poseł Konfederacji mówił też, że „lockdown to teatr przed społeczeństwem, żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność”. Jego zdaniem, politycy nie mają odwagi powiedzieć społeczeństwu, że nie mają narzędzi do tego, zapobiec wirusowi. „Metoda promowana przez rząd, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka są w stanie być może o 1-3 proc. to spowolnić, a wirus i tak się rozchodzi” - ocenił.