Bosak chce komisji śledczej ws. Marszu Niepodległości! Znamy szczegóły (EXPRESS BIEDRZYCKIEJ)

2020-11-13 14:43

Niestety tegoroczny Marsz Niepodległości upłynął pod znakiem wyrywania znaków drogowych, latającej kostki brukowej i ostrych starć części manifestujących z policją. Według Krzysztofa Bosaka z Konfederacji odpowiedzialność za te rozróby ponosi kilkudziesięciu chuliganów i... funkcjonariusze policji. - W latach 2015-19 na Marszach Niepodległości było spokojnie, bo zwarte oddziały prewencji były poza wzrokiem manifestujących (…) są grupy agresywnych chuliganów, na których obecność zwartych oddziałów policji działa jak płachta na byka i zaproszenie do konfrontacji. Gdyby policja pozwoliła, tak jak przez ostatnie lata, wykonać organizatorom swoją pracę, wówczas nie wydarzyłoby się nic złego - mówi Krzysztof Bosak w programie "Express Biedrzyckiej" i dodaje, że okolicznościami działań policji powinna się zająć sejmowa komisja śledcza.

Policjanci zabezpieczali Marsz Niepodległości

i

Autor: SW

Kamila Biedrzycka: Czy jest panu wstyd za to, co działo się na ulicach Warszawy w Dzień Niepodległości?

Krzysztof Bosak: Jest mi przykro, że doszło do scen przemocy, że nie udało się przeprowadzić Marszu Niepodległości w sposób w pełni spokojny i uporządkowany. Ale trzeba powiedzieć, że obok tych punktów zapalnych, którymi okazało się rondo de Gaulle’a i błonia Stadionu Narodowego były także cztery godziny pięknego manifestowania swojego patriotyzmu przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy osób, które zachowywały się w sposób spokojny i godny (…) organizatorzy Marszu spędzili długie dni na próbach uzgodnienia czegoś z władzą i z policją. Mieli rzucane kłody pod nogi. Ostatecznie ustalono pięć różnych scenariuszy przeprowadzenia ludzi i aut w zależności od tego jaka będzie ich proporcja. Niestety w niektórych punktach, jak się dowiedziałem od organizatorów, ustalenia z policją zostały złamane.

- To znaczy?

- Auta nie były wpuszczane na trasę, ludzie odbijali się od blokad policyjnych i godzinami setki aut krążyły po Centrum nie mogąc się dostać na uzgodnioną trasę (…) nie doszłoby do tych konfrontacji, gdyby nie pojawiły się – jak za czasów PO – wielkie, zwarte oddziały policji. Uzgodnienia były takie, że ich nie będzie. Dopóki tak było – było spokojnie. W momencie gdy pojawiły się duże oddziały prewencji, znalazła się grupa kilkudziesięciu agresywnych osób, która zaczęła te oddziały atakować. Należy ją zdecydowanie potępić. To są ludzie, którzy zakłócili obchody święta niepodległości, no i niestety wywiązała się regularna bijatyka, podczas której oberwały przypadkowe osoby. Żal, że ci agresywni ludzie zepsuli święto niepodległości. Żal też, że policjanci absolutnie nadużywali swoich uprawnień. Bili przypadkowe osoby, na schodach stadionu ustawili regularną ścieżkę zdrowia. Wielu z nas nie widziało czegoś takiego za czasów PRL.

- Wiele dostępnych w internecie filmów pokazuje, że to jednak nie policja zaczęła zamieszki.

- Ta bijatyka przed Empikiem, to rzecz absolutnie niedopuszczalna i zasługująca wyłącznie na potępienie (...)

- Czyli wyrywanie kostki brukowej i znaków drogowych to wina policji?

- Nie usprawiedliwiam agresywnych osób. Ale zdaniem samej policji jest tak, że gdy policjanci nie są widoczni, wówczas nie dochodzi do agresji. Omawiane to było na komisji spraw wewnętrznych w Sejmie przy okazji analizy wydarzeń z lat 2011-13. W latach 2015-19 na Marszach Niepodległości było spokojnie, bo zwarte oddziały prewencji były poza wzrokiem manifestujących (…) są grupy agresywnych chuliganów, na których obecność zwartych oddziałów policji działa jak płachta na byka i zaproszenie do konfrontacji. Gdyby policja pozwoliła, tak jak przez ostatnie lata, wykonać organizatorom swoją pracę, wówczas nie wydarzyłoby się nic złego.

- To była według pana jakaś prowokacja władz i policji?

- Zastanawiam się co odpowiedzieć, bo krąży wiele plotek. Nie wiem tak naprawdę co się stało. Do ostatniego dnia wszystko wydawało się OK, że jest pozytywne i profesjonalne nastawienie dowódców policji na przeprowadzenie tego wydarzenia wedle standardów z poprzednich lat (…) podczas strajków kobiet nie było przyzwolenia na użycie przemocy, natomiast 11 listopada zostały wydane rozkazy: bądźcie surowi, twardzi, ostrzy, jeżeli coś się dzieje – reagujcie, nie oszczędzajcie tych, których macie przed sobą, jak trzeba używać środków przymusu bezpośredniego, to używajcie. A czy to była prowokacja? Być może jest to materiał nawet na komisję śledczą w Sejmie – jaki był zakres nadzoru ministra nad tym co się działo.

Express Biedrzyckiej - Krzysztof Bosak: Ci, którzy atakowali policję nie są normalni. Jest mi przykro, że doszło do przemocy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki