Bolesław Piecha: Nie wierzę w zamach w Smoleńsku, ale...

2013-04-24 8:15

Bolesław Piecha z PiS: Możemy rozmawiać, ale Jarosław Kaczyński nie zmieni mojego zdania w kwestii katastrofy smoleńskiej

"Super Express": - Rozmawiam z człowiekiem, który ograł Platformę Obywatelską. Od kilku lat kogoś takiego nie widziałem. Niech się panu przyjrzę (śmiech). Wynik był taki - pan 28 proc., a kandydat PO 18...

Bolesław Piecha: - Czyli nastąpiło odwrócenie tendencji. W regularnych wyborach PO była zdecydowanym liderem. Osiągała kilkunastoprocentową przewagę nad nami. Natomiast niedzielny wynik to pewnie moja twarz, moje dokonania i sympatia, którą się cieszę. Myślę, że to praca, którą przez ostatnie lata wykonałem w sferze publicznej.

- Ci, którzy pana nie lubią, mówią, że frekwencja wyniosła jedynie 11 proc. Co pan na to?

- Jak na wybory uzupełniające frekwencja była wyjątkowo wysoka. Przypomnę, że poprzednim razem, kiedy odbyły się wybory uzupełniające, a było to w 2004 roku, frekwencja wyniosła jedynie 3,6 proc. Bardzo trudno jest skłonić naszych obywateli, aby wzięli udział w akcie wyborczym i spełnili swój obywatelski obowiązek.

- I okazuje się, że stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego, że Ślązacy to ukryta opcja niemiecka, nie przeszkodziło panu w zwycięstwie na Śląsku.

- Bo jestem autochtonem. Z dziada pradziada pochodzę z Rybnika. W moich żyłach płynie krew powstańców śląskich i wiem, jakie były ich zapatrywania na Śląsk. Dla nich Śląsk był tożsamy z Polską. Nigdy nie było przyłączenia Śląska do Polski. Zawsze był powrót do macierzy.

- Zostając senatorem, przestaje pan być szefem komisji zdrowia w Sejmie. Miał pan w niej realny wpływ na tworzenie ważnego prawa dla Polaków. Idzie pan do Senatu - izby kontemplacji, a nie działania.

- Może trzeba będzie tchnąć trochę życia w tę izbę zadumy i refleksji.

- Nie żal panu tej komisji?

- Oczywiście, żal. Aczkolwiek w ostatnich miesiącach komisja ta niczym się nie wyróżniała poza wyłuskiwaniem pewnych problemów i biciem piany. To przede wszystkim problem obecnego rządu, który już dawno wyczerpał swoje możliwości. Nawet kiedy ministrem zdrowia była pani Ewa Kopacz, kiedy były kontrowersyjne ustawy, było się czym zajmować. Dziś komisja zdrowia zajmuje się dokładnie tym, czym Senat - jest miejscem zadumy. Nic z tego nie wychodzi. Natomiast realna władza...

- Miał pan ją w komisji...

- Była to realna władza w układaniu programu obrad. Proszę więc z tym nie przesadzać.

- Mógł się pan przebić.

- Nie jest to kwestia przebicia się. Chodzi o to, czy wojsko PO jest w stanie zaakceptować nawet zdroworozsądkowe zmiany. Otóż nie, nie jest w stanie. Tak jest ono ciasne intelektualnie.

- Jacek Kurski sugeruje, że Antoni Macierewicz chce tworzyć własną partię. Dojdzie do rozłamu w PiS?

- Jacek Kurski ma dziwny syndrom rozłamowca, więc pewnie widzi świat w kategoriach rozłamu. Jestem przekonany, że do żadnego rozłamu w PiS nie dojdzie. Natomiast dojrzewamy. Stajemy się partią, w której możliwe są różne spojrzenia na bardzo konkretne zmiany.

- Na mieście mówią, że poseł Girzyński dostał po uszach, po tym jak w "Super Expressie" stwierdził, że nie wierzy w zamach smoleński. Pan chyba też nie wierzy w taką wersję wydarzeń?

- Zawsze mówiłem, że mam dużo wątpliwości w tej sprawie. Wierzę przede wszystkim w fakty, a jeszcze lepiej w dowody - ujawnione lub nie. Teoria zamachu nie mieści mi się w głowie.

- I tak pan sobie to mówi?

- Tak, i Jarosław Kaczyński o tym wie.

- I nie dostał pan po uszach?

- Jarosław Kaczyński nie zmieni mojego zdania. Możemy rozmawiać, ale nie zmienię swojego zdania. Wiem natomiast, że ilość niejasności, która towarzyszy śledztwu, jest koszmarna. Wiem, że istnieją dowody ujawnione i nieujawnione, w których się gubimy. Wiem, że Antoni Macierewicz może mieć bardzo dużo racji, ponieważ przynajmniej próbuje dociekać. Reszta próbuje zamiatać wszystko, co jest związane z katastrofą smoleńską, pod dywan.

- Czyli raczej wypadek czy raczej zamach?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie wierzę w zamach, ale...

- Jest pan wśród tych 52 proc. Polaków, którzy uważają, że mamy za mało informacji?

- Tak, mamy za mało informacji. W związku z tym kwestię wiary zostawiam do innych spraw, dla mnie ważniejszych.

- Jarosław Gowin twierdzi, że Polacy handlują zarodkami, sprzedając je Niemcom, którzy prowadzą na nich eksperymenty.

- Jest ministrem sprawiedliwości i dlatego zapewne ma więcej informacji niż ja. Wiem natomiast, jakie jest w Polsce prawo w tej materii - absolutna wolna amerykanka. To, co mówi Gowin, jest możliwe. Wiem też, jakie prawo mają Niemcy. Mają więc zakaz eksperymentów na zarodkach ludzkich wytworzonych w Niemczech.

- Czyli niemieccy naukowcy mogli znaleźć dziurę w swoim prawie...

- Nie potrzebowali żadnej dziury. A znając "czucie biznesu" polskich lekarzy, wywożenie zarodków do Niemiec uważam za możliwe.

- Skoro jesteśmy przy etyce. Przyznał pan kiedyś, że uśmiercił pan ok. 1000 dzieci. Chodzi o aborcję.

- Robiłem to i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. Nie chcę jednak udawać hipokryty i kreować się na kogoś, kim nie jestem. Tak, mam z procedurą aborcyjną swoją historię. Ona jest zamknięta. Nie oznacza to oczywiście, że nie ma konsekwencji. Choćby pan zadaje mi o to pytanie. To jedna z tych konsekwencji.

- Inna sprawa, o której sam pan mówił, to pańskie uzależnienie od alkoholu.

- Powiem twardo, to dla mnie sprawa życia i śmierci. Wybieram życie. Natomiast spotykam też ludzi i pomagam zdiagnozować ich problem. Robię to także w Sejmie.

- Tymochowicz twierdzi, że alkoholizm dotyczy 30 proc. polityków.

- Ja bym tak nie stwierdził. Alkoholizm jest chorobą demokratyczną. Sądzę, że ok. 5-7 proc. społeczeństwa jest uzależniona od alkoholu; 10, może 15 proc. pije ryzykownie. W żadnym wypadku nie chciałbym etykietować żadnego polityka słowem alkoholik. Niemniej tak jak pan i pana pracownicy obserwuję zachowania ryzykowne. W "Super Expressie" bardzo często takie zachowania przedstawiacie. Czy to jest uzależnienie, czy nie, to już zupełnie inna historia.

Bolesław Piecha

Senator elekt PiS, lekarz ginekolog, były minister zdrowia