Niemieckie dokumenty w sprawie Smoleńska muszą ocenić nasze służby. Bogdan Święczkowski dla Super Expressu

2015-04-09 4:00

- Polskie służby przez pięć lat od tej tragedii powinny wykonać ciężką pracę, by dowiedzieć się, czy i jakie informacje posiadają w tej sprawie zaprzyjaźnione, a nawet wrogie wywiady. Najprawdopodobniej tego nie zrobiono. Teraz każde informacje pochodzące z mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł będą dla polskich służb niezwykle ważne - mówi w rozmowie z Super Expressem Bogdan Święczkowski.

"Super Express": - Myśli pan, że niemieckie służby mają informacje, że w Smoleńsku doszło do zamachu? Tak twierdzi niemiecki dziennikarz śledczy Jürgen Roth, który publikuje fragmenty dokumentów BND w swojej książce o 10 kwietnia.

Bogdan Święczkowski: - Nie chciałbym oceniać ich wiarygodności. Nie widziałem ich. Takie dokumenty powinni sprawdzić nasi specjaliści. Niemniej polskie służby przez pięć lat od tej tragedii powinny wykonać ciężką pracę, by dowiedzieć się, czy i jakie informacje posiadają w tej sprawie zaprzyjaźnione, a nawet wrogie wywiady. Najprawdopodobniej tego nie zrobiono. Teraz każde informacje pochodzące z mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł będą dla polskich służb niezwykle ważne. W przypadku informacji pochodzących od osób trzecich, tak jak tu dziennikarza, powinny podchodzić z pewną dozą ostrożności.

- Co w sprawie dokumentów ujawnionych przez Rotha podpowiada panu intuicja?

- Są tu dwie hipotezy. Jedna, że to autentyczne materiały służb i BND rzeczywiście rozważał hipotezy o zamachu terrorystycznym i udziale w nim osób związanych ze służbami rosyjskimi. Druga to taka, że ta informacja jest elementem gry operacyjnej prowadzonej przez obce służby specjalne.

- Zatrzymajmy się przy pierwszej hipotezie. Pana zdaniem BND mając takie informacje, z automatu nie przekazałaby ich polskiej stronie?

- Służby specjalne nigdy z własnej woli nie przekazują żadnym innym służbom specjalnym informacji, które posiadają.

- Nawet sojusznikowi?

- Jeśli służba specjalna nie jest zainteresowana ich przekazaniem, nie zrobi tego. Nikt nie robi nikomu prezentów. W moim przekonaniu - nie podważając, oczywiście, fachowości Niemców - są na świecie służby posiadające dużo większe możliwości techniczne i osobowe, a więc i znacznie większą wiedzę na temat Smoleńska niż nasi niemieccy partnerzy.

- Jeśli to z kolei gra obcych służb, to jaki byłby jej cel?

- Manipulowanie opinią publiczną i śledczymi tak, by utrudnić wyjaśnienie przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Oczywiście z punktu widzenia Rosji, a co dziwne, także z punktu widzenia rządzących obecnie Polską, to element pewnej gry politycznej. Polega ona na tym, że ktokolwiek podejmuje się rzetelnego wyjaśniania tej sprawy, jest uznawany za osobę, która wierzy w spiskową teorię dziejów. Nie łączyłbym, oczywiście, Polaków z Rosjanami, bo nie wierzę, że Polacy mogliby świadomie współpracować z Rosjanami. Oznaczałoby to zwykłą zdradę. Jednak jak się patrzy na to z boku, to interesy polityczne Rosji i rządzących Polską są niestety zbieżne.

Zobacz też: Mama kpt. Arkadiusza Protasiuka: Mój syn jest niewinny, został kozłem ofiarnym!