Prof. Bogdan Musiał

i

Autor: ARCHIWUM Prof. Bogdan Musiał

Bogdan Musiał: To konsekwentna propaganda

2018-02-16 3:00

"Super Express": - Ponad połowa Niemców uważa, że ich rodzina była ofiarą reżimu Hitlera. Tylko 17 proc. Niemców przyznaje, że w ich rodzinie byli sprawcy nazistowskich zbrodni.

Bogdan Musiał: - Dla mnie to nie zaskoczenie. Jeśli już, to zaskakuje, że 17 proc. Niemców przyznaje, że ich rodziny miały jakiś udział w zbrodniach nazistowskich. To efektpolityki, a w zasadzie skutecznej propagandy historycznej. Ta propaganda pojawiła się już po 1945 r. Już wtedy gdy Niemcy rozmawiali o zbrodniach, mówili, że to gestapo, SS, a nie Niemcy.

- Więcej Niemców uważa, że ich rodziny pomagały "prześladowanym przez nazistów", niż że uczestniczyły w nazistowskim systemie. Tymczasem większość społeczeństwa niemieckiego i austriackiego wspierała Hitlera.

- Sprostuję: nie większość, ale ogromna większość! To jest różnica. Nazizm w Niemczech nie był systemem narzuconym, jak w Polsce komunizm. Hitler doszedł do władzy demokratycznie...

- W wyborach większości nie miał.

- W wyborach nie, ale w chwili największych triumfów popierało go ok. 90 proc. społeczeństwa! Takiego poparcia nie miał ani cesarz, ani żaden inny polityk niemiecki. I nie sądzę, by miał w przyszłości. Dlatego właśnie mówi się o tzw. dyktaturze konsensu. Niemcy zgodzili się, by Hitler był dyktatorem.

- Teraz Niemcy mówią o odpowiedzialności za zbrodnie nie Niemców, ale nazistów.

- Mówią o nazistach, a część środowisk lewicowych o faszystach, bo przez gardło nie chce im przejść, że nazizm to był narodowy, ale jednak socjalizm. To wyparcie z punktu widzenia psychologii jest łatwe do wytłumaczenia. Dużo prościej jest mówić o zbrodniach reżimu, niż brać na siebie lub przodków odpowiedzialność.

- Jednak władze Niemiec, na przykład kanclerz Merkel, przyznają, że to Niemcy ponoszą pełną odpowiedzialność za Holokaust.

- To prawda, ale czym innym są oficjalne stanowiska, a czym innym polityka historyczna. Ta prowadzona jest od lat konsekwentnie. I od lat nie mówi o Niemcach, ale o "nazistach". Adenauer jako kanclerz zaraz po wojnie oficjalnie przepraszał za Holokaust i niemieckie zbrodnie. W tym samym czasie robił jednak wszystko, by zbrodniarzy przed karą uchronić. By Niemcy nie płaciły odszkodowań za zniszczenia wojenne. I to są historyczne fakty. Retoryka na użytek zewnętrzny mówi o odpowiedzialności, a realna polityka jej unika. Np. w Polsce. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Dziś zbrodniarze już nie żyją, więc nie ma potrzeby ich chronić. I dopiero od kilku lat w Niemczech Trybunał Konstytucyjny pozwolił sądzić Niemców za sam udział w systemie nazistowskim. Dopóki zbrodniarze żyli, trzeba było im udowodnić konkretne winy, jak mordowanie w komorach gazowych. Sam udział w systemie nie wystarczył. Nie muszę dodawać, że to udowadnianie było niemal niemożliwe, bo ile ofiar komór gazowych mogło zeznawać?! Sprawcy pozostawali bezkarni. Teraz nie żyją, więc prawo można było zaostrzyć.

Nasi Partnerzy polecają