Bogdan Musiał: - Dla mnie to nie zaskoczenie. Jeśli już, to zaskakuje, że 17 proc. Niemców przyznaje, że ich rodziny miały jakiś udział w zbrodniach nazistowskich. To efektpolityki, a w zasadzie skutecznej propagandy historycznej. Ta propaganda pojawiła się już po 1945 r. Już wtedy gdy Niemcy rozmawiali o zbrodniach, mówili, że to gestapo, SS, a nie Niemcy.
- Więcej Niemców uważa, że ich rodziny pomagały "prześladowanym przez nazistów", niż że uczestniczyły w nazistowskim systemie. Tymczasem większość społeczeństwa niemieckiego i austriackiego wspierała Hitlera.
- Sprostuję: nie większość, ale ogromna większość! To jest różnica. Nazizm w Niemczech nie był systemem narzuconym, jak w Polsce komunizm. Hitler doszedł do władzy demokratycznie...
- W wyborach większości nie miał.
- W wyborach nie, ale w chwili największych triumfów popierało go ok. 90 proc. społeczeństwa! Takiego poparcia nie miał ani cesarz, ani żaden inny polityk niemiecki. I nie sądzę, by miał w przyszłości. Dlatego właśnie mówi się o tzw. dyktaturze konsensu. Niemcy zgodzili się, by Hitler był dyktatorem.
- Teraz Niemcy mówią o odpowiedzialności za zbrodnie nie Niemców, ale nazistów.
- Mówią o nazistach, a część środowisk lewicowych o faszystach, bo przez gardło nie chce im przejść, że nazizm to był narodowy, ale jednak socjalizm. To wyparcie z punktu widzenia psychologii jest łatwe do wytłumaczenia. Dużo prościej jest mówić o zbrodniach reżimu, niż brać na siebie lub przodków odpowiedzialność.
- Jednak władze Niemiec, na przykład kanclerz Merkel, przyznają, że to Niemcy ponoszą pełną odpowiedzialność za Holokaust.
- To prawda, ale czym innym są oficjalne stanowiska, a czym innym polityka historyczna. Ta prowadzona jest od lat konsekwentnie. I od lat nie mówi o Niemcach, ale o "nazistach". Adenauer jako kanclerz zaraz po wojnie oficjalnie przepraszał za Holokaust i niemieckie zbrodnie. W tym samym czasie robił jednak wszystko, by zbrodniarzy przed karą uchronić. By Niemcy nie płaciły odszkodowań za zniszczenia wojenne. I to są historyczne fakty. Retoryka na użytek zewnętrzny mówi o odpowiedzialności, a realna polityka jej unika. Np. w Polsce. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Dziś zbrodniarze już nie żyją, więc nie ma potrzeby ich chronić. I dopiero od kilku lat w Niemczech Trybunał Konstytucyjny pozwolił sądzić Niemców za sam udział w systemie nazistowskim. Dopóki zbrodniarze żyli, trzeba było im udowodnić konkretne winy, jak mordowanie w komorach gazowych. Sam udział w systemie nie wystarczył. Nie muszę dodawać, że to udowadnianie było niemal niemożliwe, bo ile ofiar komór gazowych mogło zeznawać?! Sprawcy pozostawali bezkarni. Teraz nie żyją, więc prawo można było zaostrzyć.