"Super Express": - Z sejmowej zamrażarki wyjęto projekty ustaw o dekomunizacji przestrzeni publicznej. Co pan sądzi o tych inicjatywach?
Bogdan Klich: - W Senacie odbyła się na ten temat bardzo długa dyskusja. Celem senackiego projektu jest dokończenie procesu rozpoczętego w 1989 roku, tzn. przywrócenia nazw oddających to, co ważne w naszej polskiej tradycji. Decyzje o nadaniu bądź zmianie nazw ulic czy skwerów podejmują jednak samorządy. W tym projekcie chodzi więc o to, żeby pomóc samorządom w dokończeniu rozpoczętego 25 lat temu procesu. Ten argument przeważył w Senacie, mam nadzieję, że przeważy również w Sejmie.
- Dlaczego przez tyle lat proces dekomunizacji przestrzeni publicznej nie mógł się zakończyć?
- Argumentem dla pozostawienia ok. 1200-1400 nazw z kłopotliwej przeszłości PRL były często kwestie finansowe. Samorządy tłumaczą, że niejednokrotnie brak im środków na zmiany nazw ulic czy placów. Częsty był też brak woli politycznej. Te dwa argumenty przeważały w ciągu ostatnich lat i hamowały proces pozbywania się dziedzictwa PRL. Dlatego też Senat postanowił swoim projektem pomóc samorządom.
- Czy teraz uda się przeskoczyć stale podnoszony argument finansowy? Skąd weźmiemy środki na przeprowadzenie tego procesu?
- Gdy myślimy o przyszłości i świadomości naszego społeczeństwa, gdy myślimy o wychowaniu naszej młodzieży - i to w perspektywie kilkudziesięciu lat - to takie wydatki po prostu trzeba ponieść, żeby młodzi ludzie nie mieli wątpliwości co do tego, co w naszej historii było słuszne, a co było wstydliwe. Dlatego też ta postawa czysto materialna nie może w Polsce dłużej istnieć, samorządy powinny znaleźć odpowiednie środki na dokończenie zmian. Natomiast budżet państwa - w ramach dotacji otrzymywanych przez każdy samorząd - powinien je wesprzeć.
- Jeśli mówimy o dekomunizacji przestrzeni publicznej, nie możemy pominąć bardzo głośnej sprawy pomnika "czterech śpiących" w Warszawie. Powinien wrócić na dawne miejsce?
- Wspomniany pomnik powinien znaleźć się w muzeum historii PRL.
Zobacz też: Andrzej Rozenek w WIĘC JAK?: Wypiłem z Putinem kieliszek wódki [WIDEO]
- Co z protestami strony rosyjskiej? Powinniśmy się nimi przejmować?
- Polityka historyczna Kremla jest polityką świadomą, tu nie ma miejsca na przypadkowość. Takie zdarzenia jak pomysł na wystawienie pomnika jeńcom radzieckim z 1920 roku na cmentarzu Rakowickim w Krakowie czy żarliwa obrona symboli sowieckiej obecności w Polsce mają za cel sparaliżowanie polskich roszczeń wobec Kremla m.in. w kwestii ujawnienia pełnej dokumentacji katyńskiej. Ten i inne przypadki rosyjskich protestów czy inicjatyw traktuję jako celowe działanie ze strony Moskwy, służące osiągnięciu celów politycznych.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail