„Super Express”: – Trzy nominacje do Oscara dla „Zimnej wojny” Pawła Pawlikowskiego. Takiego sukcesu polskiego filmu nie pamiętają chyba najstarsi górale...
Błażej Hrapkowicz: – Rzeczywiście, ten oscarowy sukces – bo już same nominacje dla „Zimnej wojny” trzeba rozpatrywać w tych kategoriach – to rzecz bez precedensu. Jeżeli uznamy, że nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej to najważniejsze wyróżnienie w świecie filmu – a biorąc pod uwagę znaczenie Oscarów, prestiż i rozpoznawalność, które dają, tak właśnie jest – to bez przesady można powiedzieć, że to największy sukces polskiego kina w historii.
– Tym bardziej spektakularny, że wśród nominacji po raz pierwszy dla twórcy polskojęzycznego filmu pojawia się ta niezwykle prestiżowa – za reżyserię dla samego Pawła Pawlikowskiego.
– Nominacja w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny nie jest żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę triumfalny pochód „Zimnej wojny” za oceanem. Tak samo zaskoczeniem nie jest nominacja dla operatora Łukasza Żala za najlepsze zdjęcia. Amerykańska prasa branżowa pisała bowiem o niej już od dłuższego czasu. Natomiast nominacja za najlepszą reżyserię dla Pawła Pawlikowskiego faktycznie jest i miłym zaskoczeniem, i wielkim sukcesem osobistym tego znakomitego filmowca.
– Ciesząc się z docenienia „Zimnej wojny” przez Akademię, warto się zastanowić nad szansami na statuetki. Tu chyba nie będzie łatwo, bo „Roma” Alfonso Cuaróna cieszy się w Ameryce niezwykłym uznaniem.
– Tak się ciekawie złożyło, że największym konkurentem we wszystkich kategoriach, w których nominowana jest „Zimna wojna” jest właśnie „Roma”, która podobnie jak film Pawlikowskiego jest obrazem czarno-białym, intymnym i osadzonym na tle politycznym i historycznym. Jednak z obu tych wspaniałych obrazów, rzeczywiście, „Roma” osiągnęła dużo większy rozgłos. Świadczy o tym już sam fakt, że dostała aż 10 nominacji, co dla filmu nieanglojęzycznego jest rzeczą niezwykle rzadko spotykaną.
– Ale też za „Romą” stoi reżyser z bardzo mocną pozycją w Hollywood.
– Tak, musimy pamiętać, że Alfonso Cuarón jest w Stanach Zjednoczonych doskonale znany i ceniony. Kręcił zresztą świetnie przyjęte hollywoodzkie produkcje takie jak „Ludzkie dzieci” czy „Grawitacja”. Cuarón ze swoim filmem jest więc absolutnym faworytem, ale kto wie – myślę, że realnie możemy liczyć na jedną statuetkę, ale w której kategorii, trudno dziś ocenić.
– Chyba najmniej prawdopodobne wydaje się to, że Oscara dostanie Paweł Pawlikowski za reżyserię. Konkurencja w tej kategorii jest ogromna i oprócz samego Cuaróna są wśród nominowanych inni znakomici reżyserzy.
– Rzeczywiście, w tej kategorii najtrudniej liczyć na sukces. Szans powinniśmy upatrywać raczej w dwóch pozostałych. Zwłaszcza jeśli „Roma” otrzyma Oscara za najlepszy film, za który też jest nominowana. Wtedy szanse „Zimnej wojny” na nagrodę za najlepszy film nieanglojęzyczny znacząco wzrastają. Choć też musimy pamiętać, że w piątce nominowanych w tej kategorii jest też obraz „Złodziejaszki” japońskiego reżysera Hirokazu Koreedy. Nie zyskał co prawda takiego rozgłosu jak „Zimna wojna” czy „Roma”, ale został uhonorowany Złotą Palmą w Cannes. Warto więc i na ten tytuł zwrócić uwagę.
– Pewien zawód sprawiło wielu to, że Akademia nie doceniła wspaniałej kreacji Joanny Kulig. Pan też czuje niedosyt?
– Cóż, miarą sukcesów, które w ostatnich latach odnosi polskie kino, jest to, że ciesząc się z trzech nominacji dla „Zimnej wojny”, jesteśmy zawiedzeni, że nie ma czwartej – dla Joanny Kulig. To dobry znak. Oczywiście nominacja dla Joanna Kulig od samego początku była rzeczą trudno do wyobrażenia, ale warto docenić nie tylko jej świetną rolę, ale także to, że zaistniała w świadomości zagranicznej branży filmowej. O niej bardzo dużo się mówiło. Została zauważona i w Cannes, i w Stanach Zjednoczonych, więc nie sądzę, żeby brak nominacji w jakiś sposób miał jej zaszkodzić.
– Historię pisze nie tylko polskie kino, ale też kino popularne. Nominacji dla najlepszego filmu doczekało się w końcu kino bohaterskie, czyli „Czarna pantera”.
– Zawsze się mówiło, że Akademia jest konserwatywna i nie docenia filmów na podstawie komiksów superbohaterskich, a tu proszę: po raz pierwszy w historii taką nominację przyznała. To zresztą też bardzo polityczny film, który językiem popkultury opowiada o walce społeczności czarnoskórych o swoje prawa i konflikcie między metodami tej walki: czy stosować metody Martina Luthera Kinga czy Malcolma X, czy stosować przemoc, czy nie. Ten wymiar „Czarnej pantery” ma swoje znaczenie dla debat w Stanach Zjednoczonych, więc i nominacja dla tego filmu dziwi mniej.
Rozmawiał Tomasz Walczak

i
Błażej Hrapkowicz o oscarowych nominacjach dla "Zimnej wojny": Największy sukces polskiego kina w historii
2019-01-24
5:00
"Jeżeli uznamy, że nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej to najważniejsze wyróżnienie w świecie filmu – a biorąc pod uwagę znaczenie Oscarów, prestiż i rozpoznawalność, które dają, tak właśnie jest – to bez przesady można powiedzieć, że to największy sukces polskiego kina w historii" - mówi o trzech nominacjach do Oscara dla "Zimnej wojny" krytyk filmowy, Błażej Hrapkowicz