Pierwsza taka kampania
Komitety wyborcze zarejestrowane, ruszają wybory do samorządów. To będzie wyjątkowa kampania - po raz pierwszy od wielu, wielu lat to nie będą wybory tylko o PiS, odsuwaniu PiS od władzy, zatrzymywaniu Kaczyńskiego. PiS bowiem już został odsunięty od władzy – 15 października 2023 roku. W samorządach tej władzy ma zresztą niewiele, rządzi ledwie w kilku miastach prezydenckich. Nieliczni samorządowcy, którzy byli związani z PiS, czują pismo nosem i uciekają z partii, która wpadła w korkociąg i jest już dla nich tylko obciążeniem. W Warszawie, Trójmieście, Krakowie, Poznaniu ludzie Jarosława Kaczyńskiego nie mają szans. Pewna epoka kończy się w stolicy.
Tym razem nie da się już wiarygodnie straszyć wygraną PiS. Będzie za to można - wreszcie! - skupić się na rozwiązywaniu codziennych problemów mieszkańców. Na kosztach życia, horrendalnych cenach mieszkań, jakości edukacji w szkołach, opiece nad starzejącymi się, samotnymi seniorami. Setki tysięcy ludzi, którzy pracują w Warszawie, nie mogą sobie pozwolić na to, żeby w niej mieszkać. Ceny za metr i czynsze poszły szaleńczo w górę. Problem dotyczy pracowników handlu, usług, ale też tysięcy zatrudnionych przez warszawski samorząd. Urzędniczki, bibliotekarze, pracownicy pomocy społecznej zarabiają bardzo słabo. To nie jest problem, który spadł z nieba, tylko konsekwencja wieloletnich zaniedbań w polityce mieszkaniowej i płacowej miasta. Problem, który trzeba pilnie naprawić.
Nie jest też dobrze w samorządowej edukacji. W stolicy trwa ucieczka zamożnych rodzin do szkół prywatnych. Wielu rodziców wozi dzieci do sensownych placówek publicznych przez pół miasta. Szukają szkoły troskliwej, uważnej - takiej, która dba o wiedzę, ale też o dobre samopoczucie i zdrowie dzieci. W Warszawie, która ma olbrzymi budżet, taka szkoła blisko domu, z nie przeładowanymi klasami, to powinien być standard. Ale ciągle nie jest. W stolicy Platforma rządzi „od zawsze” i to nie jest zdrowe. Przekonanie, że władza po prostu się należy, zwykle kończy się marazmem. Siłą warszawskiej PO były zawsze podziały po stronie lewicowej konkurencji. Tym razem będzie inaczej. Razem, Nowa Lewica i ruchy miejskie wyciągnęły wnioski z poprzednich wyborów i wystartują na jednej liście, ze wspólną kandydatką na urząd prezydencki - Magdaleną Biejat. Biejat to dla Trzaskowskiego znacznie trudniejsza przeciwniczka niż jakikolwiek kandydat PiS. Zamiast prymitywnej agresji i obrzucania szlamem, które tylko dodawały Trzaskowskiemu popularności, będzie mówić o realiach życia w Warszawie – i o tym, jak miasto może działać lepiej. Bo może działać lepiej! Na takiej kampanii stolica może tylko zyskać.