Za trzy lata do szkół średnich pójdzie ok. 720 tys. uczniów, a nie jak zazwyczaj ok. 350 tysięcy. W szkołach ponadpodstawowych spotka się pierwszy rocznik absolwentów ósmej klasy (obecni szóstoklasiści) i ostatni gimnazjaliści (ci, którzy rozpoczęli właśnie naukę w I klasie gimnazjum). Minister edukacji Anna Zalewska (52 l.) nie uważa tego za problem. - W przeszłości już były takie duże roczniki - mówiła, przedstawiając założenia reformy. Była minister edukacji prof. Krystyna Łybacka (70 l.) nie czuje się uspokojona. - Oczywiście, że będzie spory problem, bo dla tysięcy uczniów może zabraknąć miejsc w wymarzonej szkole - mówi. - Nie da się przewidzieć, kto pójdzie do liceum, ilu uczniów wybierze technikum, a ilu zawodówki. Wszystko będzie więc na żywioł. Czy minister przewiduje w liceach naukę na dwie zmiany? - pyta. Z tymi wątpliwościami zgadza się twórca obecnego systemu prof. Mirosław Handke (70 l.). - Z tego będą ogromne awantury. Pytanie po co? - zastanawia się.
Czy wielka kumulacja w szkołach średnich może przesądzić o tym, że rząd wycofa się z reformy? - W 2019 roku przewidziane są wybory parlamentarne. Czy rządzący będą chcieli mieć wówczas bałagan w szkołach, dziesiątki tysięcy niezadowolonych rodziców, nauczycieli? Może więc tylko z tego powodu opamiętają się w Prawie i Sprawiedliwości i zrezygnują z tej reformy - mówi profesor Krystyna Łybacka.
Zobacz: Max Kolonko o konkursie na prezesa TVP: Jest ustawiony