Jak wyliczyła sama Mazurek, jako rzecznik PiS pracowała przez 3,5 roku. „Dziękuję serdecznie wszystkim dziennikarzom - szczególnie sejmowym! Czas na spisanie wspomnień?” - napisała w jednym z ostatnich facebookowych wpisów nowa europosłanka partii rządzącej. Obok zamieściła hashtag (znacznik w mediach społecznościowych - red.) #byłamrzecznikiem, który zainteresowanym polityką może kojarzyć się jedynie z książką Iwony Sulik - rzeczniki Ewy Kopacz. Współpracowniczka premier z PO wyleciała z hukiem, gdy okazało się, że szkoliła polityków opozycji. Beacie Mazurek to wcale nie grozi, chociaż zdarzały jej się wpadki.
- Każda akcja wywołuje określoną reakcję. To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich (napastników - red.) rozumiem - kiedy w tych słowach Mazurek skomentowała pobicie działacza KOD w Radomiu, jej wypowiedź obiegła cały świat. Chyba się za bardzo nie przejęła. A na pewno nie dała tego po sobie poznać. - Była to moja prywatna wypowiedź, a nie stanowisko Prawa i Sprawiedliwości. A to, że ja rozumiem, zupełnie nie oznacza, że popieram - tłumaczyła później dla portalu wpolityce.pl.
Prof. Antoni Dudek, znany i szanowany politolog przyznał ostatnio na łamach „Rzeczpospolitej”, że Beata Mazurek jest zwyczajnie butna. Złośliwe media liberalne nazywały ją prostacko „powiatową posłanką z Lubelszczyzny”. Życzliwi mówią, że stoi za prezesem murem, zaś pracownicy piszą jak o najlepszym szefie, dla którego mogą pracować za darmo. Jedno jest pewne: świeżo upieczonej europosłance na pewno nie można zarzucić, że jest nijaka.
Czy faktycznie napisze książkę? Kiedy pytamy o to Ryszarda Terleckiego, polityk przyznaje, że nie rozmawiał o tym z sejmową koleżanką. Nie zaprzecza jednak, że Mazurek trzymała biuro prasowe PiS żelazną ręką. Według posła, książka - jeśli w ogóle powstanie - na pewno będzie świetna. - Będzie tam o czym poczytać, a ja będę ją promował – w rozmowie z „Super Expressem” podkreśla Terlecki. Jak twierdzi, Beata Mazurek doskonale się sprawdziła jako polityk i rzecznik.
Co o swojej potencjalnej książce ma do powiedzenia główna zainteresowana? Najpierw nie odbiera telefonów i nie odpisuje na wiadomości tekstowe. Kiedy pytamy czy Iwona Sulik może być dla niej konkurencją, odpowiada: „Kulisy mojej pracy są i będą tylko moje”. Daje do zrozumienia, że patrzy na sprawę z przymrużeniem oka. Nie zaprzecza za to, że zamierza wydać publikację. Za to „Super Express” zachęca nową europosłankę! - Trzy lata marszałkowania, kilka kadencji w Sejmie, rzecznik partii i klubu. Dużo się działo - wspomina Terlecki.