- Bycie osobą publiczną, rozpoznawalność sprawiają, że trudno mi tak zwyczajnie przejść i popatrzeć na obrazy. (...) Dlatego nie mam już niestety tego, co nazwałabym komfortem chodzenia po galeriach – na łamach tygodnika "wSieci" skarżyła się Julia Przyłębska, szefowa Trybunału Konstytucyjnego. Popularność męczy, ale za ponad 23 tys. zł miesięcznie chyba można się przyzwyczaić...?
Stresy związane z pracą sędziowie TK mogą odreagować w swoich domach. Najczęściej mają ich po kilka. Powodów do kompleksów nie powinna mieć Julia Przyłębska, która ma na swojej działce nawet basen wart 50 tys. zł! Pani prezes na pewno nie musi się o nic martwić, kiedy zażywając kąpieli pomyśli o ponad 200 tys. zł zgromadzonych na własnym koncie.
Wrażliwością podobną do tej znanej od Przyłębskiej może się pochwalić i Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału. Pal licho pół miliona złotych oszczędności, kiedy człowiek dysponuje szafą barokową wartą nawet 20 tys. zł! Ba, sędzia wycenia własną sypialnię "styl Ludwik Filip" na jakieś 12 tys. zł. A to tylko promil jego majątku. Czas spędzany w towarzystwie mebli z przełomu XVII i XVIII w. może sobie umilić przygrywając na fortpianie marki Yamaha za 25 tys. zł. Podsumowując: meble za 64 tys. zł z pewnością przemówią do każdej artystycznej duszy.
Nie oszukujmy się jednak, Trybunał Konstytucyjny to nie tylko miłośnicy antyków i basenów. Znajdą się i bibliofile! Justyn Piskorski, który dołączył do drużyny Przyłębskiej dość niedawno, wykazuje w swoim oświadczeniu potężny księgozbiór. Co prawda nie wiadomo, jakie białe kruki spośród 12 tys. pozycji udało się zgromadzić konserwatywnemu sędziemu, ale skoro wpisał je do dokumentów znaczy, że są warte o wiele więcej niż 10 tys. zł.
Miłośniczką książek, podobnie jak sędzia Justyn Piskorski, jest i Sławomira Jaśkiewicz-Bronkowska. Chociaż nie podaje wartości swoje majątku, to jednak pochwaliła się szafą biblioteczną. Nie jest to jednak taki luksus jak mogłoby się wydawać. Sędzia musi się bowiem dzielić książkami... z mężem, który oficjalnie jest współwłaścicielem!
Przy takich majątkach łatwo o zawrót głowy. Ale jest szansa, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie odlecą – nikt jeszcze nie wykazał prywatnego samolotu. Mają za to całą flotę aut. Niektórzy nawet po trzy egzemplarze! Jeśli przejrzelibyśmy ich garaże, byłoby jak na niejednej giełdzie. Od toyoty począwszy, na fordzie i BMW skończywszy. Ci, którzy się spieszą powinni się skontaktować z sędzią Andrzejem Zielonackim. Spojrzy na swój złoty zegarek za ponad 10 tys. zł, a czas popłynie zupełnie inaczej...