Bartosz Kownacki: - O źródła trzeba pytać ministra Macierewicza. Wiem natomiast, że o mistralach mówił w sposób uprawniony na podstawie wiarygodnych źródeł. Przy czym nie o wszystkim można mówić publicznie.
- Ale jak to jest, że tylko szef MON wie coś, czego nie wiedzą inni? Co więcej, mamy w tej sprawie dementi Egiptu i Rosji.
- Jeszcze raz podkreślę: minister obrony narodowej w sposób uprawniony wypowiadał się w tej sprawie. Tyle mogę powiedzieć. Są bowiem sprawy, o których nie można mówić publicznie. Wolałbym też, żeby politycy opozycji bardziej słuchali polskiego rządu aniżeli rządu rosyjskiego.
- Jeśli nie da się tych rewelacji potwierdzić w żadnym źródle, wątpliwości są chyba uzasadnione. A mówienie, że wiemy, ale nie powiemy skąd, nie jest ucieczką?
- Pan minister Macierewicz zna szczegóły i proszę jego o nie pytać. Ja mogę tylko powiedzieć, że w sposób uzasadniony, opierając się na faktach, przedstawiał te informacje.
- Nie lepiej było w ogóle w tej sprawie się nie wypowiadać, skoro o sprawie wie tylko źródło pana ministra? Awantura, która została tymi słowami wywołana, i zdziwienie na świecie nie służą ani rządowi, ani Polsce.
- Powtórzę: słowa, które zostały wypowiedziane, były uzasadnione. Po szczegóły odsyłam do pana ministra lub jego rzecznika prasowego.
- "Głupia egzaltacja polskiego ministra obrony narodowej nie jest już tajemnicą" - brzmi dementi Moskwy. Co MON na to?
- Nie jest wyznacznikiem polskiej polityki obronnej i zagranicznej to, co mówią Rosjanie. Na szczęście.
- Tak ostra reakcja nie ma żadnego znaczenia?
- Czasy, kiedy to, co powiedział Kreml, było szczególnie analizowane i wykonywane w Polsce, słusznie minęły.