Bartłomiej Nakonieczny

i

Autor: Piotr Grzybowski

Bartłomiej Nakonieczny: Czy premier Tusk usiadłby za kółkiem taksówki?

2013-08-13 17:44

A co gdyby premier Donald Tusk wzorem premiera Norwegii Jensa Stoltenberga zatrudnił się na jeden dzień jako kierowca taksówki? Norweski premier podobno nie siedział za kółkiem od ośmiu lat, bo przez cały ten czas woził go szofer. Szef polskiego rządu piastuje to stanowisko od lat sześciu i jeśli podróżuje samochodem osobowym, to zapewne raczej na tylnym siedzeniu.

Tematów na niezobowiązującą pogawędkę na pewno by nie zabrakło. Można wręcz powiedzieć, że czaiłyby się za każdym rogiem. Most Łazienkowski lepiej byłoby omijać, bo jest remontowany. Most Północny też nienajlepszą ma ostatnio prasę, niby jest nowy, a już do remontu. "Panie premierze, to jak oni go budowali, że już remontować trzeba?". A w okolicy Ministerstwa Finansów, ktoś mógłby zapytać o co chodzi z tym budżetem, z tymi progami... Na szczęście Świętokrzyska na tym odcinku od dawna jest zamknięta, więc nie byłoby problemu, może nikt by sobie o tym nie przypomniał. W ogóle okolice ministerialnych gmachów mogłyby prowokować do niewygodnych pytań. Już nie mówiąc o Placu Bankowym, gdzie stoi Ratusz. Bo to już śmieci, referendum...

 

Premier musiałby też bliżej zapoznać się z mapą fotoradarów w mieście. Bo mimo, że w 2007 roku podczas kampanii wyborczej mówił, że tylko facet bez prawa jazdy może ustawiać fotoradary, to jakiś czas temu zmienił zdanie. Jako kierowca taksówki musiałby wziąć pod uwagę, że w ciągu tych paru lat ustawiono ich naprawdę sporo, a flesz, wiążący się nieodzownie z niezaplanowanym wydatkiem, może nagle błysnąć z każdej strony.

 

Premier znany jest ze swojego luzu w mniej oficjalnych sytuacjach, ale jak śpiewał na początku każdego odcinka "Zmienników" Przemysław Gintrowski "prawidłowy luz ma człowiek, choć doń części brak zamiennych". I tak, nadal wszyscy wierzymy, że coś być musi za zakrętem. Tylko czy zmiennik Donalda Tuska będzie miał prawo jazdy.