"Super Express": - Po konkursie "Współpraca z Polonią i Polakami za granicą" w MSZ pojawiły się kontrowersje co do niektórych jego rozstrzygnięć. Nie lepiej było zostawić przyznawanie tych funduszy w kompetencjach Senatu?
Barbara Borys-Damięcka: - - W 2012 r. Sejm przekazał te środki do MSZ. Proponowaliśmy podzielenie tej kwoty na pół. Uważaliśmy, że MSZ nie miało w tym doświadczeń i nie było organizacyjnie przygotowane do realizacji finansowej opieki nad Polakami za granicą. Chcieliśmy sukcesywnie przekazać to MSZ, wprowadzić je. Niestety, Sejm zdecydował inaczej.
- Wcześniej było lepiej?
- Większość senatorów tak uważała. Senat miał ponaddwudziestoletnie doświadczenie w tej materii. Dokonania MSZ na tym polu nie są tak świetne, jak opowiadają o tym niektórzy jego wysocy urzędnicy. Mamy sygnały od różnych organizacji polonijnych, że system, jaki proponuje MSZ, nie funkcjonuje w tej chwili najlepiej.
- Co sygnalizują te organizacje?
- To są np. wskazania od osób, organizacji prowadzących polonijne gazety i tygodniki, którym zmniejszono lub odebrano dofinansowanie. Zaproponowana metoda konkursów może i jest słuszna, może w przyszłości będzie się sprawdzać, ale na razie tak nie jest. Nie wylewa się dziecka z kąpielą.
- Dlaczego nie możemy poznać składu komisji ministerialnej, która przyznawała pieniądze w tym konkursie? Wszystko miało być jawne.
- Departament, który tym się zajmuje, prowadzi od niedawna pani Barbara Tuge-Erecińska, a wszystko podlega wiceministrowi Ciskowi. Początkowo minister Sikorski zapowiadał, że będzie chciał, aby byli w niej również przedstawiciele senackiej komisji emigracji. Ale oficjalnie żaden reprezentant Senatu w niej nie zasiada. Pocztą pantoflową dotarły do mnie plotki, że MSZ wyrywkowo kilku osobom z komisji emigracji zaproponowało opiniowanie wniosków. Podobno osoby, które się na to zgodziły, dostały zapewnienia o dofinansowaniu organizacji w ich regionach. Ale to są plotki.
- Jak opiniowałaby pani wniosek o dofinansowanie fundacji, która istnieje półtora miesiąca?
- Zależy od tego, o co ubiegałaby się we wniosku. U nas wszystkie nowe organizacje czy stowarzyszenia były poddawane dokładnej weryfikacji, rozmawialiśmy z konsulami, ambasadorami, prezesami tych organizacji...
- Nie ma konfliktu interesów w tym, że MSZ przyznaje dofinansowanie projektom fundacji, której pracownicy są rodzinnie lub towarzysko powiązani z ludźmi z ministerstwa?
- Dla mnie to jest kompletnie niedopuszczalne. Ludzie takiej organizacji muszą być jak żona Cezara - nieskazitelni. Nie mogą mieć żadnych powiązań z MSZ, jeśli ubiegają się o pieniądze z tego ministerstwa. Przecież to są pieniądze publiczne i tutaj czystość, kontrola, realia przyznawania muszą być jasne i klarowne.
- Jak to wszystko się ma do słów ministra Sikorskiego o transparentności konkursów w MSZ?
- Zobaczymy, co minister powie 24 kwietnia podczas plenarnego posiedzenia Senatu. Ma złożyć wtedy sprawozdanie z działalności MSZ na rzecz Polaków za granicą. Przed Sejmem mówił, że jest wspaniale. Ale patrząc na to, co MSZ wyprawia, m.in. w tej sprawie, ale również w sprawie TVP Polonia, to jest chyba bardzo daleko od "wspaniale".
Barbara Borys-Damięcka
Senator PO. Wice- przewodnicząca Komisji Spraw Emigracji